Capcom wpadło na genialny pomysł przeniesienia swoich produkcji na najnowsze konsole Microsoft i PlayStation 4. Super, gracze, którzy nie znają serii Resident Evil może postanowią to zmienić, za to starzy wyjadacze chętnie powrócą i na nowo przeżyją przygody. Sprawdźmy jak twórcy poradzili sobie z remasterem Revelations.
Resident Evil: Revelations miałam okazję poznać, kiedy grał w ten tytuł mój starszy brat. Wtedy ta gra mnie przerażała i bardzo często spoglądałam na telewizor przez palce. Jednak wciąż śledziłam tę historię, ponieważ lubię się bać. Zwłaszcza kiedy tego typu gry nie ograniczają się do uciekania przed przerażającymi stworami. Dlatego też z ogromną radością zasiadłam do odnowionej wersji na PS4. Revelations przedstawia wydarzenia, które miały miejsce pomiędzy częścią czwartą a piątą. Wcielamy się w dobrze nam znane postacie, które podejmują próbę odnalezienia zaginionych współpracowników. Akcja ma miejsce na prestiżowym statku wycieczkowym, znajdującym się na Morzu Śródziemnym. Do naszej dyspozycji na początku mamy raptem kilka pistoletów, które wraz z postępami możemy ulepszać. Dzięki czemu nasza broń może szybciej strzelać czy mieć większy magazynek. W naszym ekwipunku odnajdziemy jeszcze skaner o nazwie Genesis, którego używać będziemy do badania napotkanych zwłok, odnajdywania użytecznych przedmiotów czy zbierania „znajdziek”. W naszym arsenale są również różne rodzaje granatów, które służą do zagłady dużych grup przeciwników, ale także do odwrócenia ich uwagi. Dodatkowo możemy również użyć apteczek i ziół, które pomogą nam w krytycznych momentach. Jak widać, jest co zbierać.
Resident Evil: Revelations – rozgrywka
Skupmy się jednak na rozgrywce, która podzielona jest na dwanaście odcinków, a każdy z nich rozpoczyna się krótkim streszczeniem minionych wydarzeń. Jest to przydatne gdy pomiędzy epizodami robimy sobie dłuższą, np. kilkudniową przerwę. Natomiast ci, którzy przechodzą tytuł w jedną noc nie powinni odczuwać frustracji, ponieważ możemy bez żadnych przeszkód pominąć streszczenie. Jak widać, w tym przypadku należy się Capcom spory plus za uszanowanie czasu graczy. Początek epizodów znamy, ale jak się kończą? Wyświetlaniem naszych statystyk, w których odnajdziemy między innymi czas rozgrywki czy średnią naszej celności. Spoko, fajne uzupełnienie. Co jednak dzieje się podczas epizodów? Właściwie to niewiele. Zwiedzamy statek, unikamy przeciwników, którzy są mało inteligentni, więc bardzo szybko przestaje nam zależeć na ich zastrzeleniu. Co prawda czasem zlatują z kratek znajdujących się na suficie, ale już po 2 takich razach przestało robić to na mnie wrażenie. Możemy ich bez przeszkód ominąć, ponieważ są powolni i mam wrażenie, że niedowidzą, bo zauważenie nas zajmuje im długi czas.
Walka
Jak już wspomniałam na początku rozgrywki starałam się zabijać napotkanych przeciwników, dlatego też wypowiem się trochę na ten temat. Celowanie mam wrażenie, że zostało minimalnie poprawione, ale nic nie denerwowało mnie bardziej, niż niemożliwość strzelania do wrogów zza niezastawionych niczym półek (naboje nie przechodziły przez powietrze!). Do tego dochodził fakt, że mogliśmy zapomnieć o lekkim wychyleniu się zza regału i oddania strzału. Należało wyjść na środek korytarza i dopiero strzelenia. Może zbyt dużo wymagam, ale kurczę, to odnowiony tytuł, naprawdę nie można było tego udoskonalić…? Dlatego też odpuściłam sobie strzelanie o ile nie byłam do tego zmuszona.
Wróćmy do wspomnianych spacerów po statku, które przerywane są zamkniętymi drzwiami, do których musimy odnaleźć kluczy czy karty dostępu. Używamy wtedy naszego Genesis i biegamy po lokacjach. Zabrakło mi tutaj jakichś potworów, które pokazywały by się pomimo, że wcześniej udało mi się je pokonać. Sprawiłoby to, że czułabym się zaskoczona, a nawet w pewnych momentach mogłabym się wystraszyć. Niestety, mogłam sobie spokojnie łazić po statku i czuć się jak u siebie. Nie było tego, co w Resident Evil podoba mi się najbardziej – czyli zagadek. Pojawiały się, ale bardzo proste i w małej ilości.
Przechodząc do podsumowania muszę wytknąć jeszcze jeden problem w nowej odsłonie Revelations. Czuję ogromne rozczarowanie, ponieważ twórcy tak właściwie nie wprowadzili żadnych zmian wizualnych. Jeśli już to minimalne… Dlatego, jeśli posiadasz w swojej kolekcji PlayStation 3 i Resident Evil: Revelations na PS3 to odpuść sobie zakup remastera. Zainwestuj lepiej w coś nowego. Natomiast, jeśli chcesz poznać Revelations, a posiadasz tylko PlayStation 4 to po prostu nie oczekuj niczego wielkiego.
Ocena portalu: 5/10
Za udostępnienie gry dziękujemy Wydawnictwu Cenega
Dodaj komentarz