Już jutro na Xbox One pojawi się kolejny tytuł polskiego studia Artifex Mundi – Grim Legends 2: Song of the Dark Swan. Jeśli zetknęliście się już kiedyś z ich grami, to dobrze wiecie, że specjalizują się oni w przygodówkach point-and-click z przepiękną oprawą wizualną.
Fabuła
Młoda księżniczka straciła przytomność w swojej komnacie, ktoś porwał młodego dziedzica tronu. Na miejscu zbrodni znajduje się sporo symboli świadczących o użyciu czarnej magii.
Eksplorujemy więc baśniowy świat białych i czarnych łabędzi, czarnej magii, amuletów i opuszczonych zamków.
Rozgrywka
Wcielamy się w postać uzdrowiciela, który potrafi stworzyć napar z ziół na chyba każdą okazję. Próbujemy uwolnić księżniczkę i odnaleźć jej dziecko, przy okazji poznając historię królewskiego rodu i mroczne tajemnice.
Poruszamy się po konkretnych planszach, łączymy przedmioty, zdobywamy potrzebne narzędzia i składniki. Nie brakuje puzzli, zagadek logicznych i ekranów typowych dla gier z gatunku hidden objects.
Na eksperckim poziomie trudności to nie jest aż tak banalne, szczególnie znalezienie nastego elementu, kiedy wzrok odmawia posłyszeństwa.
Zaprezentowana historia jest ciekawa, oparta na baśniach i przeżywa się ją z przyjemnością.
Muzyka
Tylko w tle. Komponuje się dobrze i chyba więcej nie potrzeba do szczęścia.
Sterowanie
Większość gier Artifex Mundi ogrywałam na myszce na PC, na kontrolerze gra się jednak tak samo przyjemnie. Po lewej stronie ekranu mamy „kompas” z czterema akcjami, dokładnie tak samo jak przy wersji na PC. U góry podpowiedź, z lewej mapa, po prawej (czasami) dostępna postać, na dole dzienniczek, gdzie zapisane są wykonane zadania i te, które aktualnie mamy do wykonania.
Przy puzzlach czasami na analogu się mieszałam, szczególnie w tej jednej zagadce, gdzie trzeba przesuwać pionkiem po liniach pod różnym katem.
Przyzwyczajenie z PC mówi, że żeby wrócić do poprzedniego ekranu trzeba kliknąć na dole ekranu, tutaj wystarczy nacisnąć B.
Detale
Uwielbiam styl graficznych gier Artifex Mundi. Ubóstwiam wręcz! Żywe kolory i dużo detali! Cutscenki wyglądają lepiej niż kiedyś – zdecydowanie bardziej podoba mi się, że animacje nałożone są na rysowane grafiki, niż to, z czym spotykaliśmy się wcześniej, czyli średnie 3D.
Jest ten taki stworek, mówiący po (chyba) Irlandzku, który absolutnie zdobył moje serce.
Ogólnie
Gry Artifex Mundi uwielbiam już od kilku lat i stanowią one spory procent mojej biblioteki na Steamie. Na łatwym poziomie trudności to gry, które przejdzie kilkulatek (mój syn dalej przeżywa, jak ratował syrenkę w Nightmares from the Deep). Grim Legends 2 to kolejny dobry tytuł, może nie na wiele godzin, bo spokojnie da się go przejść w jeden, ewentualnie dwa wieczory, jednak to fajna gra, warta swej ceny.
Po skończeniu głównego wątku odblokowujemy dwie dodatkowe historie, w których znów możemy zobaczyć poznane wcześniej postacie i miejsca.
Absolutnie uwielbiam te gry!
P.S. panicznie boję się grzybów i ślimaków, więc Grim Legends 2 przyprawiło mnie parę razy o palpitację serca.
Za grę dziękujemy Artifex Mundi.
Dodaj komentarz