Telltale łączy swoje siły z Marvelem dając nam nową przygodę Strażników Galaktyki. Jak wypada to połączenie?
Jestem świeżo po seansie drugiej części filmowych Strażników, więc zasiadłem do gry Telltale wciąż wkręcony w ten klimat. Ogólnie twórcom udało się przenieść specyficzny wydźwięk i atmosferę komiksowych bohaterów na ekrany naszych telewizorów. Postaci odwzorowano bardzo wiernie. Star Lord jest dowcipnisiem, Gamora jest poważną wojowniczką, Drax nie rozumie metafor i jest to tutaj bardziej eksponowane niż w filmach, Groot cały czas powtarza I am Groot, a Rocket jest wybuchowym geniuszem, który chce jak najwięcej zarobić. Szkoda tylko, że przed oczami mam wciąż aktorów wcielających się w filmowe wersje tych postaci, przez co przygoda w grą Telltale wydawała mi się takim niskobudżetowym tytułem. Nie zrozumcie mnie źle – wszystko jest tutaj jak najbardziej na miejscu, ale blednie to przy fajerwerkach jakie możemy zobaczyć na ekranie kina. Zdaję sobie sprawę, że specjalnie teraz wydano ten tytuł, by załapać się na hype i modę na Guardians of the Galaxy, ale nie jestem do końca przekonany, że była to trafna decyzja.
Pozostając w kwestii klimatu trzeba dodać, że Telltale udało się wtrącić do gry trochę muzyki z lat osiemdziesiątych. Szkoda, że nie są to aż tak znane utwory jak te filmowe, co tylko utrzymywało mnie w przekonaniu, że jest to niskobudżetowa produkcja. Niemniej jednak piosenki pasują do tego co widać na ekranie.
Muszę pochwalić twórców za nowości w mechanice gry. Przyzwyczailiśmy się do konwencji typowej gry Telltale, ale tutaj twórcy jednak pokusili się o kilka zmian. Przede wszystkim znacząco zwiększono mobilność głównego bohatera. W grze sterujemy Star Lordem (okazjonalnie przy sekcjach QTE dojdą inni bohaterowie), który wyposażony jest w specjalne rakietowe buty. Dzięki nim możemy wznosić się i opadać. Dodaje to dodatkowego wymiaru, i to dosłownie do poruszania się po świecie. Już w pierwszej lokacji – świątyni, musimy wznosić się na wyższe kondygnacje by poznać wszystkie sekrety.
Dodatkowo cały czas możemy rozmawiać z naszymi kompanami zdalnie. Wystarczy ich wybrać w odpowiednim menu i dzwonimy bezpośrednio do nich. Nie trzeba już podchodzić do każdej postaci by z nią porozmawiać, plus daje to możliwość konwersacji z członkami drużyny, którzy nie są obecni w danej scenie.
W Guardians of the Galaxy jest trochę jak w filmie Hitcocka. Zaczyna się od trzęsienia ziemi – od walki z nikim innym jak samym Thanosem. Potem napięcie opada by pod sam koniec epizodu wejść na zupełnie inny poziom. Historia jest ciekawa i nie mogę się doczekać co przyniosą kolejne odcinki.
Romans Marvela i Telltale wyszedł na dobre. Mimo iż gra nie prezentuje takiego rozmachu jak ekranizacja komiksu to i tak bawiłem się przy tym tytule bardzo dobrze.
Ocena portalu: 8.5
Dziękujemy Marchsreiter Communications GmbH za dostarczenie gry do recenzji.
Dodaj komentarz