Nie będę ukrywał, że The Walking Dead to moja ulubiona seria od Telltale. Pamiętam doskonale jak doskonały był pierwszy sezon tej serii. Potem przyszło nam bawić się z sezonem drugim. Bardzo byłem zadowolony z ekipy Telltale, która zaprezentowała nam wtedy kilka różnych zakończeń przygód Clementine. I były to na tyle różne zakończenia, że nasza bohaterka mogła wylądować w kilku zupełnie innych miejscach z innymi postaciami u boku. Przed premierą sezonu trzeciego zastanawiałem się jak twórcom uda się to ugryźć. Bałem się, że zakończenie dwójki nie będzie miało większego wpływu na trójkę. Jak wyszło? Przekonacie się za chwilę.
Zacznę od narzekania. Telltale chwaliło się specjalnym narzędziem do przenoszenia stanu zapisu pomiędzy różnymi wersjami gry. Drugi sezon dostępny był zarówno na konsolach starych generacji, jak i nowych. Grać można też było na PC i iOS oraz Androidzie. Teoretycznie, bez względu na to którą wersję posiadaliśmy, możemy przenieść nasz zapis do nowej gry, nawet na zupełnie innym systemie. W teorii brzmi to doskonale. Niestety praktyka jest zgoła inna. W moim przypadku nie udało się wgrać zapisu ani z PlayStation 3, ani z Xboxa One (wersja na PS Vita nie wspiera w ogóle tej funkcji). Pierwszy save z PS3 wgrywał się, ale widniał jako niekompletny, mimo iż grę oczywiście zaliczyłem. Drugi z Xboxa One w ogóle nie chciał wylądować na serwerach Telltale. Próbowałem kilkadziesiąt razy na obu konsolach i nic. Nie przyniosło to żadnego skutku. Słyszałem głosy, że niektórym się udało, ale miejcie to na uwadze. Jeśli chcecie spróbować sami instrukcje znajdziecie tutaj.
Nie mogąc wgrać swojego stanu zapisu z poprzedniej części zacząłem grę od generatora. To narzędzie znane z innych tego typu gier. Odpowiadamy na serię pytań by zdeterminować jakie wydarzenia miały miejsce wcześniej. Pytań jest niecałe 10, co niestety tylko pokazuje ile rzeczy tak naprawdę ma wpływ na nasze dalsze losy. Po wygenerowaniu historii wreszcie mogłem przejść do tego, co najważniejsze – czyli samej gry.
Gry Telltale są na rynku już na tyle długo i każda z nich jest na tyle podobna do siebie, że nie ma sensu za bardzo rozpowiadać się o mechanice i rozgrywce. Wszyscy grający w A New Frontier na pewno mieli do czynienia z poprzednimi odsłonami, a nowicjusze raczej nie zaczną tutaj, więc pozwólcie że przejdę dalej.
Pierwszy raz Telltale udostępniło za jednym zamachem aż dwa odcinki. Dwa pierwsze epizody zatytułowane są Ties That Bind – Part 1 oraz Part 2. Wcielamy się tutaj w postać Javiera, byłego gracza baseballa, który wraz z bratową i jej pasierbami próbują żyć w świecie opanowanym przez zombie. Jak to zwykle bywa nie ma tutaj dużo spokoju i szybko akcja nabiera tempa. Nasz bohater wkrótce poznaje naszą ukochaną Clementine, która jest teraz dużo starsza. To już nie jest ta sama mała dziewczynka. Teraz chodzi ze strzelbą i trafia headshoty jeden za drugim.
Historia to wciąż najlepszy aspekt tej produkcji. Od razu poczułem ten klimat The Walking Dead. Z przyjemnością przechodziłem każdą kolejną scenę i po zakończeniu obu odcinków nie mogę doczekać się co będzie działo się dalej! Głównym motywem jest tytułowe New Frontier, czyli zorganizowana grupa ludzi, z którą co chwila będziemy mieli kontakt. Jaką tajemnicę kryję ta organizacja? Dowiemy się oczywiście później.
Bardzo podoba mi się to, że wreszcie pojawiają się tutaj wątki romansowe. Chyba w żadnej innej grze od Telltale nie mogliśmy romansować w innymi postaciami. Tutaj chemię czuć od samego początku. Bardzo mi się to spodobało i ciekaw jestem jak dalej będzie można to pociągnąć. W ogóle postaci są świetnie napisane. Mają duszę i są bardzo dobrze zagrane. May wrażenie jakby były to prawdziwe osoby z krwi i kości.
Ciekawym urozmaiceniem jest fakt, że mamy tutaj trochę przerywników poświęconych na wspomnienia. Czasem możemy prześledzić losy Javiera i jego rodziny przed wybuchem epidemii. To świetne sceny, w których poznajemy naszego bohatera zanim świat stał się takim koszmarem.
Innymi przerywnikami są wspomnienia samej Clementine. I tutaj powrócę do tego o czym pisałem na samym początku recenzji. O tym jak Telltale potraktowało różnorodne zakończenia drugiego sezonu. Niestety stało się dokładnie tak, jak przeczuwałem – bez względu na to jaki był finał poprzedniej przygody Clementine poznaje Javiera w tym samym miejscu i w tym samym momencie. Ich dalsze losy są też takie same. Miło oczywiście, że ze wspomnień Clementine widzimy jak potoczyły się jej losy bezpośrednio po sezonie drugim, ale nie mają one niestety większego wpływu na to, co dzieję się teraz. Wypadkowa naszych decyzji jest jedna. Bardzo szkoda, że tak to wyszło. Być może w późniejszych epizodach będziemy widzieli jakieś różnice, ale na razie jest jak jest.
Wypadałoby też wspomnieć o grafice, która według mnie została nieco poprawiona. Wszystko działa jakoś tak płynniej niż poprzednie gry tego studia, które miałem okazję ogrywać. Oczywiście wciąż mamy do czynienia z komiksową grafiką, ale wygląda to zdecydowanie lepiej. Być może rezygnacja z wersji na konsole poprzedniej generacji pozwoliła twórcom rozwinąć skrzydła w kwestiach technicznych, które do tej pory raczej kulały.
The Walking Dead: A New Frontier to dobra kontynuacja cyklu. Bawiłem się przy niej świetnie i chłonąłem tą przygodę niczym gąbka. Nie mogę doczekać się kolejnych epizodów. Mój entuzjazm jednak nie może przykryć faktu, że import stanów zapisu zwyczajnie nie działa. No i to jak po macoszemu potraktowane są nasze decyzje z sezonu drugiego. Gdyby nie te mankamenty to ocena podniesiona byłaby o dwa punkty, bo sama opowieść jest świetna.
Ocena portalu: 7
Dziękujemy Telltale Games za dostarczenie gry do recenzji.
Dodaj komentarz