Jeszcze dziesięć-dwadzieścia lat temu, gry traktujące o śnieżnych szaleństwach ukazywały się regularnie. Było kilka serii które mniej lub bardziej regularnie pojawiały się na różnych platformach. Temat przycichł i fani śmigania po białych stokach mieli coraz mniej gier do wyboru. Pamiętam jak jako dzieciak grałem w Cool Boarders, później pojawiały się kolejne gry jak Amped, seria SSX, sygnowane stacją ESPN i różne inne. Praktycznie każdego roku pojawiało się kilka tytułów. Od czasu ostatniego SSXa, przez praktycznie 5 lat w temacie nie działo się za wiele. Teraz czeka nas istny renesans gier o sportach zimowych. Pierwszą jaskółką zwiastującą zmiany jest opisywany Mark McMorris Infinite Air. Czy powinniśmy cieszyć się, że te gry wracają…. zapraszam.
Stęskniony za wirtualnym śniegiem cieszyłem się, że temat wraca. Gra wita nas przydługim tutorialem, który pokazuje nam wszystkie zawiłości systemu trików i inne aspekty gry. Do tego wrócimy później. Teren naszego pasma górskiego jest proceduralne generowany, nie przedstawia żadnego realnego miejsca, ale to nie musi oznaczać nic złego. Mamy też helikopter, którym możemy latać i wybrać sobie miejsce zrzutu naszego zawodnika, samego zrzutu nie uświadczymy, bo pojawiamy się automatycznie na poziomie gruntu. Samo latanie też pozostawia wiele do życzenia. Oddanie fizyki lotu jest na poziomie gier na smartfony. Jest to miły dodatek, miejsce do wciśnięcia logo RedBulla i szybki sposób przemieszczania, ogólnie powiedzmy, że to plus.
Głównym trybem zabawy jest Circuit, który składa się z 6 tierów po 4 zawody w każdym. Podczas każdych zawodów mamy jeszcze po 5 celów do zaliczenia. Mogą one polegać na nabiciu określonej ilości punktów, wykonaniu konkretnego triku, nabiciu konkretnej oceny w kolejnych rundach serii i kilku innych. Zaliczając je dostajemy dostęp do kolejnych tierów. Za zaliczanie zadań z prawdziwymi profesjonalistami dostajemy ich jako grywalne postacie. Staniemy w zawodach typu Backcountry, Slopestyle, Big Air, Halfpipe i Race. Możemy tworzyć i uczestniczyć w zawodach robionych przez innych graczy, na ich własnych górach. Mamy też pojedyncze zjazdy gdzie jest zawsze dzienne wyzwanie, które możemy robić raz na dobę, fajny patent. Wybrać coś z popularnych lub swoich ulubionych, wszystko przejrzyście.
Przechodząc do swobodnej gry dostajemy w twarz wymyślnym sterowaniem. Trudno mi znaleźć w pamięci grę, której sterowanie wymagałoby ode mnie tyle koncentracji. Twórcy chcieli, żeby podejście do gry było bardziej symulacyjne niż arcadowe. Nie uświadczymy tu kręcenia deską nad głową czy moonwalka podczas jazdy. Każdy z trików, który chcemy wykonać musimy zaplanować i wykonać w odpowiednim momencie. Pomysł jak najbardziej ciekawy, tylko wykonanie nie przypadło mi do gustu. Skok kontrolujemy prawą gałką, obracanie które możemy ładować przed skokiem, zostało przypisane pod L2 i R2. Podczas skoku te same klawisze odpowiadają za łapanie deski lewą i prawą ręką. Dodatkowo dochodzą jeszcze wychyły analogów, obracanie się wokół obu osi i odpowiedni timing.
Niestety sterowanie wpływa na grę w największym stopniu, często zamiast koncentrować się na drodze i celu, który miałem wykonać, skupiałem się na opanowaniu mojego zawodnika. Muszę przyznać, że jak już się trafiło w powalone drzewo ślizgając po krawędzi albo wyskoczyło z długiej hopki z dobrym trikiem odpowiednio obracając się przy tym, pojawiała się satysfakcja. Ale zaraz przychodzi kolejny „moment”, będący 3 sekundami, niepewności i planowania skoku. Niestety w ferworze zjazdu, obierania najlepszych ścieżek, kolejnych skoczniach całe sterowanie potrafi mocno napsuć krwi.
Fizyka świata potrafi płatać figle. Czasami dzieją się niedorzeczne rzeczy, potrafimy tracić prędkość w dziwnych miejscach, albo zawodnik reaguje kompletnie nieprzewidywalnie na przeszkody. Detekcja kolizji jest wybiórcza, zdarzają się momenty, w których pewne akcje przechodzą nam płazem, a czasami jesteśmy karani za małe przewinienia. Trzeba też przyznać, że bohaterowie wyglądają realnie, podczas egzekucji tricków i przed nią wyginają się i napinają jak prawdziwi sportowcy.
Na plus zasługuje tryb edytowania gór. Możemy tutaj popuścić wodze fantazji, na sporym terenie, naustawiać poręczy i różnego rodzaju nasypów o takim tylko nachyleniu i kącie jaki sobie tylko wymarzymy. Co ważne możemy też projektować tam własne eventy i zjazdy. Umieszczać je później w sieci i sprawdzać jakie oceny dostają i jakie wyniki wykręcają tam inni. Muszę przyznać, że jak pierwszy raz włączyłem górę stworzoną przez innego gracza spędziłem na podobnych kilka kolejnych godzin. Jest ich masa, wiele z nich to dokładnie to, co chciałbym zrobić samemu. Przepaście, bardzo strome zjazdy, wręcz nierealnie wysokie góry jednocześnie wąskie na szerokość halfpipa. Można się przyczepić ponownie do powtarzalnych obiektów przez co wszystko wygląda podobnie, ale wyobraźnia i kreatywność potrafią zrobić „coś z niczego”. Możemy też edytować nasz avatar w damskiej jak i męskiej wersji. Zmieniać możemy standardowo wiązania, deski i cały ubiór. Elementów nie jest zawrotna ilość, ale też nie można narzekać.
Niestety jeśli chodzi o oprawę graficzną, dobrze wyglądających momentów trzeba szukać. Nasze góry są puste, a otoczenie jest powtarzalne. Podczas samych zjazdów drzewa potrafią pojawiać się na naszych oczach, zdarzały się też spadki animacji. Najgorsze jest wrażenie pustki, choć czasami jest uzasadniona. Animacje zawodników wyglądają poprawnie, choć już sam rackdoll potrafi zatańczyć z fizyką. Możemy pogrzebać w opcjach video gdzie znajdziemy deep of field, blur, bloom czy anti-aliasing. Niestety nie doda to rozdzielczości czy detali otoczeniu. Muzyka w większości jest bez wyrazu i często za spokojna. Elektroniczne plumkanie, ale znajdzie się też coś cięższego, co potrafi wpaść w ucho. Reszta dźwięków jest przeciętna, na plus mogę zaliczyć głos w tutorialu.
Podsumowując jeśli jesteście fanami prostych arcadowych rozwiązań, traficie tu na twardy orzech do zgryzienia. Gra jest wymagająca i ma przekombinowane sterowanie. Daje satysfakcje, ale trzeba się o nią bardzo postarać, przeszkadza w tym kiepska organizacja gry i odtwórcze zadania. Część społecznościowa jest wykonana dobrze, co napędza edytor przy którym można spędzić miło czas. Gra jest trudna w odbiorze i jeśli po nią sięgniecie musicie być na to przygotowani.
Ocena Portalu: 3,5
Za udostępnienie gry dziękujemy Dead Good Media Limited.
Dodaj komentarz