Just dance. Tylko, czy może aż, taniec? Może Was zaskoczę, ale ta gra to jeszcze coś więcej. Nie wiem jak Wy, ale ja kiedy zbliża się zima, zupełnie tracę motywację do wychodzenia z domu i w ogóle do wszelkiej aktywności fizycznej. Nie inaczej jest w tym roku, kiedy to już od pierwszych październikowych chłodów zabunkrowałam się na kanapie. Rzecz jasna ze stosem gier i padem pod ręką. Jesień w branży gier wideo to wysyp nowości, więc kto normalny wyjdzie z domu, kiedy za oknem hula wiatr, albo pobiegnie na siłownie spalać kalorie? Umówmy się, że żaden szanujący się nerd tego nie zrobi. Pomyślcie ile gry byłoby za Wami, gdybyście nie robili kolejnej serii ćwiczeń kardio, interwałów, czy innych tego typu.
Od dłuższego czasu znajomi namawiają mnie na odchudzanie, bo uważają, że przydałoby mi się to dla zdrowia. Niestety argument, że mam dobre wyniki badań zupełnie do nich nie trafia. Czasami nawet myślę sobie, że może i mogłabym coś zdziałać w tej materii, ale kompleksy robią swoje. Nie lubię tłumów, spaliłabym się ze wstydu na siłowni, nie mówiąc już o tańczeniu publicznie! W czasach szkolnych byłam wielką fanką Dance Dance Revolution i przykro mi, że ta seria umarła. Z wypiekami na twarzy patrzyłam jak gry rytmiczne ewoluują w taneczne i zawsze chciałam ich spróbować. Niestety na ogół wiązało się to z dodatkowym wydatkiem, jakim była konieczność zakupu kontrolerów ruchowych. Dlatego też z roku na rok, coraz bardziej zaprzyjaźniałam się z moją kanapą.
Just Dance jako seria w mojej świadomości istniała już od czasów Wii, ale nie dane było mi jej spróbować, aż do wersji 2016. Być może dobór piosenek czy fakt że usługa unlimited była darmowa tylko przez jeden miesiąc, nie zachęciły mnie wystarczająco do zakupu. W tym roku z nową odsłoną serii zetknęłam się po raz pierwszy na Warsaw Games Week. Stoisko Ubistoftu już z daleka przyciągało mnie tłumem ludzi tańczących na scenie i hitami rozbrzmiewającymi z głośników. Imprezowa atmosfera udzieliła się i mnie. Nie miałam co prawda odwagi tańczyć publicznie, ale przystępowałam z nogi na nogę w ciemnym kącie. Kto był na after party po WGW, ten wie.
Dwa tygodnie temu, zupełnie niespodziewanie, do moich drzwi zapukał kurier. Wręczył mi przesyłkę z Ubisoftu, w której ku mojemu zdziwieniu, znalazło się Just Dance 2017. Nie wiem, kto im powiedział (pewnie mój naczelny), że potrzebuję ruchu i nie mam pomysłu jak się do tego zmotywować, zwłaszcza w taką brzydką pogodę. Ta motywacja jednak nadeszła. Chociaż kojarzyłam serię, to nie wiedziałam do końca, czego się po niej spodziewać. Dla mniej wtajemniczonych wyjaśnię czym w ogóle jest ta gra. Jest to tytuł typowo imprezowy, który śledzi nasze ruchy przyznając nam punkty za poprawność wykonania choreografii wyświetlanej na ekranie. Nie mam w domu Kinecta, ani kontrolerów Move, ale z pomocą przyszedł mój smartfon. W moim odczuciu jest to bardzo wygodne rozwiązanie, bo w dzisiejszych czasach prawie każdy ma smartfona, co ułatwia dostęp do gry, a także eliminuję koszty o których pisałam wcześniej. Aplikacja jest darmowa, dzięki czemu nasi znajomi mogą uczestniczyć w zabawie razem z nami. Powiedzmy sobie szczerze, mało kto kupuje więcej niż dwa kontrolery, albo ma na tyle duży salon, żeby Kinect objął więcej niż dwie osoby.
Zabawa telefonem nie jest jednak pozbawiona wad. Tak samo jak i przy kontrolerze Move, tak i tutaj gra nie jest w stanie w 100% sczytać poprawnie naszych ruchów tak, jak robi to Kinect. Możemy więc zdobywać punkty od zwykłego machania ręką, bez większego wysiłku i starań o poprawne wykonanie ruchu. Moim zdaniem nie jest to jednak duży mankament, dzięki temu grać mogą nie tylko profesjonaliści. Ma to też duże znaczenie zwłaszcza na imprezie, bo do tańca możemy zaprosić każdego. Nawet jeśli nie umiemy tańczyć to będziemy motywowani punktami i pozytywnymi hasłami.
Pierwsza rzecz na jaką zwróciłam uwagę zanim w ogóle zaczęłam grać, to lista piosenek na opakowaniu. Kojarzyłam połowę z nich i zastanawiałam się, czy przez to gra szybko mi się znudzi. Z pomocą przyszła jednak biblioteka Just Dance Unlimited, którą otrzymujemy bezpłatnie na trzy miesiące. Jest to usługa, dzięki której możemy łączyć się z serwerami gry i wybrać każdy utwór, który tam znajdziemy. Do wyboru jest ponad 150 pozycji, także każdy znajdzie coś dla siebie. Łącznie z tytułami na płycie daje nam to około 200 choreografii do zatańczenia.
Sama choreografia ma różne poziomy trudności, a do wyboru mamy różne rodzaje stylów tańca od rock’n’roll po hip-hop. Z tym tytułem rozkręcicie niezłą imprezę, bo na dance floor może wyskoczyć nawet sześć osób. Oczywiście jeśli macie w domu tyle przestrzeni. Gra porywa do tańca nawet tych, którzy zarzekają się, że tańczyć nie będą – wiem bo przetestowałam na swoich znajomych.
Miłym dodatkiem tej edycji jest premierowa polska piosenka, znany wszystkim hit disco polo „Ona tańczy dla mnie”. Cokolwiek nie myślelibyście o tym gatunku, to nie możecie odebrać mu popularności i chwytliwego rytmu. Wielki ukłon w stronę polskiego oddziału Ubisoft za tak odważne posunięcie. Mam szczerą nadzieję, że przy kolejnych edycjach oraz dodatkowych piosenkach znajdziemy więcej polskich akcentów.
W takiej atmosferze aż zachciało mi się ćwiczyć. Zupełnie niespodziewanie razem z tańcem obudziłam u siebie pokłady energii, co na pewno dobrze odbije się na moim zdrowiu. Dzięki trybowi Sweat mogę zbudować listę piosenek do odtańczenia i od razu przed jej włączeniem sprawdzić ile spalę kalorii i w jakim czasie. Dzięki temu dobrą zabawę zamieniam w trening, i to bez wychodzenia z domu.
Mamy do wyboru oczywiście jeszcze inne tryby. Powraca Dance Quests, gdzie wyzwanie dla nas nie stronią jedynie punkty, a całe zadania przygotowane przez grę. Jeśli chcecie się pochwalić swoimi kocimi ruchami ze światem, to możecie wysłać swoje wideo w ramach Video Challange. Najciekawszy jednak jest dla mnie zupełnie nowy tryb o nazwie Dance Machine. Tym razem mamy misję do wykonania – otóż dzięki naszej energii tanecznej możemy wysłać gromadkę kosmitów do domu. Nie odtańczymy w tym celu znanych nam choreografii, a jedynie krótkie niepowtarzalne występy taneczne, których w Just Dance wcześniej nie ujrzeliście.
Sami widzicie, że ten tytuł ma naprawdę wiele do zaoferowania. Po 3 miesiącach usługi unlimited nie wyobrażam sobie do powrotu jedynie do treści z płyty i zapewne przedłużę abonament. Cieszy mnie też, że Ubisoft wciąż rozbudowuje bibliotekę i zawsze znajdę tam coś nowego.
Just Dance 2017 to świetny tytuł na wielu płaszczyznach. Jest dobrą grą imprezową do odpalenia ze znajomymi. Ciekawą alternatywą dla fitnessu, czy nawet fajnym początkiem dla chcących zapoznać się z tańcem. Dodatkowo bardzo intuicyjne sterowanie zachęci do gry nawet Waszych nie grających znajomych. Myślę, że warto trzymać Just Dance 2017 na półce choćby tylko dla wspólnych wygłupów ze znajomymi.
Ocena portalu: 7.5
Za udostępnienie gry dziękujemy wydawcy, firmie Ubisoft Polska
Dodaj komentarz