Nie słyszałem o tej grze zanim dostałem ją do recenzji. Nie wiedziałem o niej absolutnie niczego, byłem zdziwiony, otrzymując kod recenzencki. Ściągnąłem tytuł z PlayStation Store i ogromnie się ucieszyłem. Moim oczom ukazał się bowiem wiele dla mnie znaczący napis Pendulo Studios. Miałem z tymi twórcami bardzo dobre wspomnienia – to oni napisali serię Runaway, której pierwszą część wprost ubóstwiam. A jak wygląda sprawa z ich najnowszym dzieckiem? Odpowiedź na to pytanie poznacie w dalszej części niniejszego tekstu.
W Yesterday Origins wcielamy się w tytułowego Johna Yesterday. Postać o tyle ciekawą, co zaskakującą. John jest nieśmiertelny. I o ile w produkcjach z gatunku akcji, czy zręcznościowych mogłoby to być zbytnie ułatwienie rozgrywki, o tyle w recenzowanej można pokusić się o zdanie, że jest to zabieg czysto kosmetyczny. Hiszpanie nie stawiają przed Yesterday’em zadań mających na celu udowodnienie, że nie da się go zabić. Można zapomnieć o przecinaniu bohatera w pół i wychodzącego cało w dwóch częściach. Mało tego, panowie i panie z Pendulo nie mogliby tego nawet zrobić. Wspomniałem już, że nie da się zabić naszego protegowanego, co nie oznacza, że nie jest on w stanie umrzeć. Brzmi to co prawda absurdalnie, ale… Każda śmierć postaci kończy się jej odrodzeniem w innym czasie i z amnezją. Gdyby nie wiadomości, które sam sobie pozostawia, nie wiedziałby nawet, że coś wcześniej miało miejsce w jego historii. Umożliwia to twórcom rzucanie go w różne zakątki świata. Dość napisać, że zaczynamy w celi za czasów hiszpańskiej inkwizycji, by następnie przenieść się do Paryża z obecnych dni. Nie będę wam oczywiście streszczał fabuły; wystarczy wiedzieć, że wątki z przeszłości i teraźniejszości mieszają się ze sobą i, klasycznie dla przygodówek, nie obywa się bez tematów okultystycznych.
Rozgrywka nie odbiega od kanonu gatunku. Yesterday Origins to typowe dzieło z rodzaju wskaż-i-kliknij. Na konsoli, na której recenzowałem tę grę (PlayStation 4) za lewy przycisk myszy odpowiada X, natomiast za prawy (przyglądanie się postaciom i szeroko pojęta obserwacja) trójkąt. Bardzo często będziemy musieli łączyć ze sobą przedmioty, by dostać się w inne miejsca i badać przemierzane obszary. W tym miejscu muszę wspomnieć o poziomie zagadek przestrzenno-logicznych. Niestety nie są to mocne strony produkcji. Tak mało intuicyjnych i niepotrzebnie utrudnianych problemów nie spotkałem już dawno w żadnej grze przygodowej. Nierzadko byłem zmuszony do zaglądania do poradnika. Rozwiązanie zagadki było bowiem tak dziwne, że ani mi, ani osobom, którym je pokazywałem do głowy nie przychodziła równie dziwna myśl. Gdzie jak gdzie, ale w przygodówkach nieprzemyślane zagadki skutecznie potrafią zniechęcić do dalszej rozgrywki.
Jest to tym gorsze, że sam humor, z którego znane jest Pendulo Studios, jest na naprawdę przyzwoitym poziomie. Nierzadko śmiałem się w głos, słysząc motywacje życiowe napotykanych postaci, czy komentarze dotyczące pomysłów gracza na wykorzystanie znalezionych obiektów. Nie szukając daleko, w pierwszej lokacji dowiadujemy się, jaki to grzech popełniła świnia, oczekująca na tortury, czy też jakich klientów miewał kat. Czapki z głów przed poczuciem humoru Hiszpanów z Pendulo – oby więcej tak zabawnych gier!
Muzyka również stoi na wysokim poziomie. Nie jest to co prawda poziom Alana Wake’a, czy Assassin’s Creed, z których to nagrań lubię posłuchać nawet dla samej przyjemności odsłuchu, bez włączania gry. Nie da się jednak zaprzeczyć, że warstwa dźwiękowa udała się ojcom i matkom Runaway. Dubbing (jedynie oryginalny, angielski) to klasa sama w sobie i głosy idealnie pasują do postaci.
Podsumowanie Yesterday Origins jest dla mnie trudne. Z jednej strony mamy rewelacyjny humor, jak i grafikę (przerysowane, karykaturalne postaci i styl graficzny są niesamowicie udane). Nie możemy jednak zapominać o absurdalnych zagadkach, które można byłoby rozwiązać o wiele szybciej, prościej i sensowniej. Jeśli więc nie przeszkadza Wam przechodzenie gry z oczami zwróconymi w stronę poradnika, możecie sięgnąć po Yesterday Origins. Jeśli nieintuicyjne rozwiązania problemów Was jednak odstraszają, poczekajcie na wyprzedaż. Pewne jest to, że warto zainteresować się recenzowaną produkcją chociażby dla jej humoru. Niewymuszonego, wyważonego i kładącego na kolana. Ten element zdecydowanie udał się twórcom.
Ocena portalu: 6.5
Dziękujemy Pendulo Studios za dostarczenie kodu recenzenckiego
Dodaj komentarz