Jak sprawuje się najnowsze dzieło Blizzard Entertainment?
Diablo 3 Reaper of Souls – Ultimate Evil Edition to dalej ta sama, doskonała gra. Zagrałem w nią dopiero kilka godzin, na pełną recenzję przyjdzie czas, ale już dziś mogę się z wami podzielić kilkoma uwagami.
Po uruchomieniu nowej wersji Diablo miałem małe uczucie Déjà vu. Nic w tym dziwnego, bo w końcu to ta sama gra, wzbogacona o znany z PC dodatek Reaper of Souls. Pierwszą rzucającą się w oczy nowością jest nowa klasa postaci – Krzyżowiec – wielki, odziany w zbroję wojownik.
Po wybraniu klasy postaci rozpoczynamy naszą podróż. Diablo 3 dało nam 4 ciekawe, różnorodne etapy, pełne potworów do zabicia i sekretów do odkrycia. Dodatek przynosi nam nowy, piąty akt. Gra zachęca nas do wielokrotnego przejścia fabuły, na różnych poziomach trudności. To też jedyny sposób by naszą postać awansować na najwyższe poziomy doświadczenia.
Chyba największą zaletą Diablo 3 jest multiplayer – zarówno ten lokalny, jak i przez Internet. Gra pozwala nam toczyć rozgrywkę z aż trzema przyjaciółmi na jednej kanapie. Nowością jest dostosowanie naszych postaci do tych, z którymi gramy. Tzn. jeśli zagramy z kolegą, który jest na dużo wyższym poziomie niż my, to nasza postać zostanie doładowana, aby nie odstawała na polu bitwy.
Dodatkiem, który bardzo przypadł mi do gustu jest obecność specjalnych mini zadań dostępnych w czasie gry. Są to małe, krótkie zadania, np. zniszczenie kilku elementów otoczenia czy odparcie przeciwników. Dostajemy za nie bonusy w stylu szybszego poruszania się itp. Bardzo mi się ta dodatkowa rzecz spodobała.
Dużego wrażenia nie robi oprawa graficzna. Diablo nigdy nie aspirowało do tytułu najładniejszej gry na rynku i nią zwyczajnie nie jest. Gra wygląda ładnie, działa płynnie i nie zacina się. Po prostu w porównaniu do innych tytułów nie prezentuje się oszałamiająco. Oprawa graficzna jest klimatyczna i dobrze pasuje do nastroju.
To dalej to samo Diablo, ta sama gra, w którą zagrywaliśmy się rok temu na PS3. Wygląda odrobinę lepiej, działa równie płynnie i jest wzbogacona o dodatek. Jeśli nie graliście, to już dzisiaj mogę ten tytuł z całego serca polecić.
ja jestem zaskoczony długością aktu piątego, gram w niego dobre 4 godziny i jeszcze się nie skończył, na plus także idzie poziom trudności, co prawda trochę się pozmieniało w poziomach, ale o tym na pewno wspomni autor w pełnej recenzji:)