The Long Dark to produkcja bardzo wymagająca – nie wybacza potknięć i właściwie każda decyzja ma odczuwalne konsekwencje.
Czy to dobrze? Czy może twórcy przesadzili, niepotrzebnie utrudniając rozgrywkę? Dowiecie się tego z lektury niniejszej recenzji, do czego zapraszam.
W The Long Dark wcielamy się w pilota, Willa Mackenziego. Z początku nie wiemy o nim absolutnie nic. Znajdujemy się nagle w lesie, obok nas leżą resztki samolotu, a z dłoni wystaje nam kawałek metalu. Pierwszym zadaniem jest oczywiście wyjęcie tego przedmiotu. Powoduje to oczywiście krwawienie, więc naturalnym następnym zadaniem jest zabandażowanie rany. Mackenzie ocknął się w zaśnieżonym terenie, co powoduje, że temperatura ciała bohatera spada w zatrważającym tempie. Musimy więc znaleźć sobie osłonę przed wiatrem i rozpalić ognisko.
Są to cele, które gra przed nami stawia, ale są to zadania na tyle logiczne, że sami byśmy zdecydowanie dążyli do ich spełnienia, będąc na miejscu bohatera. Tu ujawnia się jedna z ogromnych zalet produkcji – sensowne cele do spełnienia. Nie ma tu właściwie bezsensownych aspiracji i wszystko, co robimy jest uargumentowane.
The Long Dark to gra należąca do gatunku survivali. Oznacza to, że najważniejsze, o co będziemy dbać to określone parametry naszej postaci. Do wspomnianych statystyk należą temperatura ciała, głód, nawodnienie organizmu, zdrowie i zmęczenie. Temperaturę ciała zmniejszamy, poruszając się po terenie, w jakim toczy się akcja. Nie ma się co dziwić, śniegu występuje co niemiara. Przywracamy odpowiednią temperaturę ciała na kilka sposobów.
Najbardziej podstawowym jest oczywiście siedzenie przy ognisku. Aby je rozpalić, musimy zgromadzić kilka elementów. Kładąc kilka patyków, jakiś zeszyt, książkę, opcjonalnie polewając podpałką, może się nam udać – aczkolwiek nie musi – rozpalić ognisko.
Do tak rozpalonego ogniska możemy dorzucać łatwopalne elementy, by zwiększać generowaną temperaturą, ale także czas, po jakim palenisko się wypali. Ognisko służy nam także do smażenia mięsa (jedzenie surowego może u nas wywołać zatrucie), gotowania wody, czy topienia śniegu (by uzyskać wspomnianą wodę).
Ogrzewać możemy się także przez zakładanie cieplejszych ciuchów. Im lepszy mamy na sobie ubiór, tym wolniej oczywiście spada nasza temperatura. Jednak nie nią samą stoi The Long Dark. Musimy także dbać, byśmy byli syci. Możemy do tego wykorzystywać znajdywane z rzadka psie jedzenie, czy konserwy, ale zdecydowanie częściej będziemy musieli zapolować na jakieś zwierzę. Możemy rzucić kamieniem w zająca, by go ogłuszyć, a następnie skręcić kark i rozebrać. Nie da nam to wiele mięsa, ale zawsze to coś.
Na pewno więcej pożywienia uzyskamy po zabiciu wilka, ale jest to nieporównywalnie trudniejsze, zwłaszcza na początku gry. Chociażby dlatego, że nie mamy po prostu czym go zabić, natomiast on jak najbardziej – dysponuje w końcu ostrymi jak brzytwy zębami. Warto dlatego czasem przyczaić się na wilka, by zobaczyć, jak kręci się przy powalonym łosiu i przegnać wspomnianego zwierzaka pochodnią. Nie ma gwarancji, że wilk się przestraszy, ale jeśli tak, to efekt zawsze jest wart ryzyka.
Bardzo ważne jest także dbanie o zdrowie Mackenziego. Zbyt długie przebywanie na mrozie może doprowadzić do hipotermii. Ignorowanie krwawienia doprowadzić może do wykrwawienia się na śmierć. Nie wspominając już o tym, że możemy zginąć w starciu ze zwierzakiem, spadając z urwiska, wspinając się, będąc zmęczonym, czy zginąć śmiercią głodową. Śmierć naprawdę czyha na każdym kroku w The Long Dark i nie da się ukryć tego, że produkcja zdecydowanie należy do tytułów survivalowych.
Fabuła jest nieskomplikowana i, prawdę powiedziawszy, średnio absorbująca. Pojawia się tajemnicza misja, na którą nasz bohater godzi się właściwie bez większego przekonania i wyjaśnienia, jest tajemnicza przeszłość, wątek miłosny i wspólna tajemnica. Historia z pewnością stanowi wytłumaczenie określonych działań postaci, nie jest jednak na tyle dobra, by grać dla niej. Gramy dla rozgrywki i prób przetrwania w nieprzyjaznym świecie.
Strona wizualna prezentuje się, cóż, specyficznie. Mi akurat taki styl wizualny, jaki widać na zrzutach przypadł do gustu. Zdaję sobie jednak sprawę, że dla sporej części osób może być on brzydki. Udźwiękowienie jest poprawne, ale nie rewelacyjne. Na plus poczytuję właściwie ascetyczną oprawę audio – pogłębia ona uczucie osamotnienia i to, jak przygnębiające jest otoczenie.
The Long Dark ogółem rzecz ujmując to udana produkcja. Oczywiście nie ustrzegła się drobnych wad, jednak element survivalowy jest zrealizowany na tyle dobrze, że chce się grać. Najlepiej jednak robić to w stosunkowo niewielkich dawkach, bowiem w dłuższych mechanika może się znudzić. Warto też wspomnieć o bardzo dobrym czasie rozgrywki – na ukończenie pierwszych 2 z zapowiedzianych 5 odcinków potrzebne jest kilkanaście godzin.
Ocena portalu: 6.0/10
Dziękujemy firmie Hinterland za dostarczenie kodu recenzenckiego
Dodaj komentarz