Miniony tydzień to dobry czas dla graczy wychowanych w latach 90tych. Ledwo odeszliśmy od odświeżonej trylogii Crash Bandicoot, a teraz Codemasters prezentuje nam kolejną odsłonę cyklu, w który wielu z nas zagrywało się za młodu. Czy jednak nowe Micro Machines ma w sobie tyle czaru co kiedyś?
Micro Machines to seria miniaturowych modeli samochodów wydawanych przez firmę Hasbro. Jak wiele popularnych zabawek otrzymały one swoją grywalną wersję jeszcze na konsoli Nintendo Entertainment System. Teraz po latach seria wraca z nową odsłoną. Podobnie jak wcześniej będziemy się tutaj ścigać miniaturowymi samochodzikami.
Od zawsze seria słynęła z tego, że starała się przedstawić dość wiernie realia zabawy dzieci. Nasze samochody, podobnie jak zabawki, ścigają się po trasach wyjętych z życia codziennego. Biurko, stół do biliarda, ogród, stół wypełniony jedzeniem i inne miejsca, w których w prawdziwym świecie dzieci bawią się swoimi samochodzikami są areną walk w grze Micro Machines. Świetnie się to ogląda kiedy zeszyt może pełnić rolę mostu, ołówek jest krawężnikiem, w dookoła rozsypane są spinacze biurowe. Design plansz zawsze stał na wysokim poziomie i nie inaczej jest tutaj.
Szkoda tylko, że nie znajdziemy ich tutaj wiele. Tak naprawdę po godzinie, dwóch przejedziemy już wszystkie trasy. I choć są one śliczne to nie zmienia to faktu, że szybko może wkraść się nuda. To samo można powiedzieć o broniach, których używamy w czasie wyścigu. Są tutaj tak naprawdę trzy rodzaje – młot, karabin i bomba. Gdzie są szczypce? Gdzie plama oleju? Brakuje tutaj większej ilości broni, niestety.
Mimo iż mamy do czynienia z grą wyścigową to jest ona jednak trochę inna od reszty. Przede wszystkim kamera jest umiejscowiona z góry. Patrzymy na całość z zupełnie innej perspektywy niż zazwyczaj. Powoduje to, że ściga się trochę inaczej. Nie widzimy dokładnie co jest przed nami, więc przy pierwszych wyścigach na danej trasie często zaskakiwani jesteśmy tym co spotkamy na drodze. Oczywiście za którymś okrążeniem nauczymy się układu trasy i będziemy wiedzieć gdzie czekają nas ostre zakręty, nie zmienia to jednak faktu, że całość jest raczej dość chaotyczna i czasem możemy wielokrotnie spadać w przepaść.
W grze mamy do wyboru aż 16 pojazdów. Pojeździmy ambulansem, poduszkowcem czy nawet czołgiem. Każdy pojazd ma inne charakterystyki, inaczej się prowadzi, a w trybie walki dysponuje inną bronią i umiejętnościami (szkoda, że części z nich nie przeniesiono do wyścigu). Trochę czasu nam zajmie nim odkryjemy nasz ulubiony samochód. Niestety ograniczeni jesteśmy tylko do pojazdów kołowych. W poprzednich odsłonach serii mogliśmy się ścigać np. małymi motorówkami.
Tytuł niestety nastawiony jest głównie na rozgrywkę online. To ona tutaj dominuje. Możemy się ścigać, ale jest też tryb walki i eliminacji. Ten pierwszy polega na niszczeniu innych pojazdów na arenie i obronie wyznaczonych punktów. W trybie eliminacji gracze ścigają się korzystając z tego samego widoku. Jeśli ktoś zniknie z obszaru kamery to wypada z wyścigu. Ścigamy się tak długo aż nie pozostanie tylko jeden gracz. Jest też tryb rankingowy, który wystartuje dopiero za 3 miesiące, więc na ten moment nie mogę o nim powiedzieć więcej.
Za rozegrane mecze zdobywamy doświadczenie i awansujemy na wyższe poziomy. Nie mogło tutaj też zabraknąć skrzynek z ekwipunkiem. Znajdziemy w nich nowe stroje, kolory, głosy i inne elementy, którymi możemy nasze pojazdy wyróżniać. Paczki zdobywamy jedynie poprzez zdobywanie punktów w grze, na razie nie można ich kupować za pieniądze.
O tym, że gra stworzona została z myślą o rozgrywce online świadczy fakt jak po macoszemu potraktowano tryb Single Player. Jest on tu dostępny, ale nie oferuje tego co rozgrywka online. Przede wszystkim jeśli chcemy się pościgać to możemy zapomnieć o zabawie ze znajomymi. Tryb wyścigu dla jednego gracze dostępny jest tylko i wyłącznie z przeciwnikami sterowanymi przez AI. A to spowodowane jest tym, że twórcy nie zaimplementowali trybu split screen. Tryb walki czy eliminacji dostępny jest dla nawet 4 graczy lokalnych, ale to tylko dlatego, że wykorzystuje on jeden rzut kamery i nie trzeba martwić się właśnie split screenem. Bardzo szkoda, bo pamiętam jak w dzieciństwie ścigałem się ze znajomymi. Na PlayStation jakoś udało się stworzyć wyścigi nawet dla 8 graczy na jednej konsoli. Teraz to niestety niemożliwe.
Podczas zabawy nie napotkałem większych problemów technicznych. Graczy udawało mi się szybko znaleźć we wszystkich trybach, więc na razie jest z kim w Micro Machines grać. Nie miewałem też problemów z rozłączaniem podczas gry.
Więc ocena tytułu w dużej mierze zależy od waszego podejścia. Jeśli preferujecie rozgrywkę online to znajdziecie tutaj sporo zabawy. Jeśli jednak liczyliście na fajny tytuł do zabawy na jednej kanapie z kumplami, to niestety raczej się rozczarujecie. World Series to dobra gra, która jest w stanie dać wam sporo frajdy, ale pod warunkiem, że lubicie ścigać się online. Niestety dość skromna zawartość trochę odstrasza od tego tytułu. Jego sukces w dużej mierze zależy od tego jak długo będą w niego grać ludzie, a tego niestety nikt nie jest w stanie przewidzieć. Codemasters chciało tchnąć nowe życie w starą markę, ale w mojej ocenie wyszło średnio.
Ocena portalu: 6.5
Dziękujemy Wydawnictwu Techland za dostarczenie gry do recenzji.
Rozgrywka:
Galeria:
Dodaj komentarz