Gdy Omega Force kilka lat temu debiutowało z Toukidenem na PS Vite, to trudno było przewidzieć jak dalej potoczą się losy tego tytułu. Razem z wydanym niedługo później rozszerzeniem Kiwami producent zaadaptował serię również na konsole stacjonarne i PC. Ten ruch pozwolił dopracować grafikę, powiększyć świat gry i otworzył twórcom drogę na nowe możliwości. Dzięki temu mógł powstać Toukiden 2.
W nowej części, tak jak i w poprzedniej wcielamy się w Slayera – wojownika, którego misją jest stawić czoła hordom Oni. Jak już zapewne wiecie z innych japońskich produkcji Oni to diabły, które w zależności od produkcji mogą przybierać różne formy. W Toukidenie spotykamy ich bardzo dużo od małych jednostek, aż po ogromne potwory.
Grę rozpoczynamy od stworzenia naszej postaci – wybieramy imię, płeć oraz ogólny wygląd. Tak spersonalizowany bohater jest przygotowany na samouczek rozgrywający się podczas bitwy o Yokohamę, rozpoczynającej kultowy dla serii Awakening. To właśnie podczas tej bitwy ludzkość dowiedziała się o istnieniu Oni i walczącej z nimi tajnej organizacji, która ukrywała ich istnienie tak długo jak mogła. W trakcie bitwy dochodzi do dziwnego zdarzenia, nasza postać w niewyjaśnionych okolicznościach zostaje wciągnięta przez wir powietrzny i budzi się nieopodal wioski Mahoroba daleko od Yokohamy. Zmiana otoczenia to nic wielkiego w porównaniu z faktem, że zostajemy przeniesieni w czasie 10 lat w przyszłość! Dodatkowo towarzyszy nam lekki zanik pamięci i tak oto zaczynamy przygodę.
Na pierwszy rzut oka wioska jest dość podobna do tej, którą znamy z Kiwami. Mamy do dyspozycji nasz dom, kowala, sklepikarza, gorące źródło itd. To, co jednak od razu można zauważyć to inne przedstawienie owej wioski. Nie jest ona już „płaska” z nielicznymi odnogami – dostajemy sporą lokację w całkowitym 3d do swobodnej eksploracji. Dodatkowo poza budynkami, z których możemy korzystać mamy dostęp również do części zamieszkałej przez cywili lub dwie konkurujące ze sobą frakcje. Frakcje, które pojawią się w nowej części będą mocno widoczne przez całą linię fabularną i dodają tej produkcji kolorytu. W wiosce wojownicy dzielą się na Gwardie, która pochodzi bezpośrednio z wioski i Przybyłych, którzy schronili się w niej przed wyniszczającymi świat Oni. Druga grupa nie może się poszczycić sympatią rodowitych mieszkańców wioski, dlatego żyją w najbardziej niebezpiecznej części wioski i wciąż mają poczucie, że muszą walczyć o swoje. Ten trwający konflikt zaburza jedność, jaka powinna zapanować wśród przetrwałych. Sytuację w wiosce pogarsza fakt, że po śmierci ostatniej przywódczyni dalej nie został wybrany jej następca. Bez widocznego lidera osada pogrąża się w chaosie, a nagłe przybycie naszego avatara z początku nie poprawia tej sytuacji. Cieszy mnie, że twórcy zainwestowali tak bardzo w linię fabularną, brakowało mi tego w poprzedniej odsłonie. Wersja rozszerzona pierwszej części, czyli Kiwami wprowadziła kilka barwnych postaci, które przyjdzie nam spotkać w kontynuacji.
Wiemy już, że fabuła drugiej części mocno przewyższa poprzeczkę, jaką pozostawiło Kiwami – jak jest z rozgrywką?
Tutaj nie ma wielu zmian, do dyspozycji mamy zwykły atak, mocny, specjalny i uniki. Do tego ataki specjalne związane z gatunkiem broni, jaki wybraliśmy i mitamą, którą mamy do niej przypisaną. W Toukidenie nie podbijamy poziomu postaci, jedyne elementy statystyk występują przy tworzeniu i ulepszaniu ekwipunku i korzystaniu z mitam. Te drugie to dusze poległych wojowników, które przyłączają się do naszego bohatera za sprawą wydarzeń fabularnych lub po pokonaniu mocniejszych przeciwników. Każda z dusz ma swoje zdolności, które polepszają naszą postać, na przykład wydłużając pasek życia lub wpływając na ataki specjalne. Mitamy dzielą się na kilka różnych kategorii w zależności od atrybutu, na który są zorientowane. W taki sposób dostajemy dużą dowolność w tym jak zbudujemy naszą postać, możemy ją, więc dopasować w 100% do naszego stylu gry. W nowej odsłonie Mitamy przypisujemy do 3 różnych miejsc – broni, zbroi i demonicznej dłoni. To ostatnie to zupełnie nowa w Toukidenie 2 mechanika. Za pomocą wiązki energii generujemy chwytną dłoń, która może pomóc nam np. wspiąć się na Oni by łatwiej pozbawić go górnej części tułowia. Dłoń pomaga też w eksploracji, dzięki niej możemy się wspinać po ścianach i tworzyć skróty. Dodatkowo po naładowaniu ataku specjalnego za pomocą tej techniki możemy jednym ciosem pozbawić Oni kończyny, co bardzo się przydaje, jeśli zależy nam na materiałach wypadających z poszczególnych części ciała. Dzięki tej nowości walki stały się bardziej dynamiczne i sprawiają jeszcze więcej frajdy.
Największą zmianą w Toukidenie 2 w porównaniu do poprzednich części jest świat, jaki przyjdzie nam zwiedzać. Poprzednio po wyborze misji – czy to pobocznej, czy fabularnej – byliśmy przenoszeni razem z drużyną do zamkniętego obszaru, gdzie musieliśmy spełnić nasze zadanie. Teraz po wyjściu z wioski mamy do dyspozycji ogromną mapę do zwiedzenia. Nie jest ona jednak od razu dostępna, poszczególne terytoria odblokowują się razem z postępami w fabule. Kolejne miejsca zapoznają nas z nowymi Oni, które są unikalne tylko dla danego terytorium. Pod względem nowych demonów przyjdzie nam się niestety rozczarować – jest ich bardzo niewiele. Nie zaskakują też niespotykanymi wcześniej atakami czy aparycją. Trochę zabrakło mi powiewu świeżości w sferze przeciwników. Tłumaczę sobie jednak, że nowy ogromny otwarty świat musiał kosztować twórców wiele pracy, i może to właśnie kosztem nowych przeciwników możemy się nim cieszyć. Odrobinę bałam się tej nowej stylistyki, jednak przypadła mi do gustu. Z wypiekami na twarzy czekam w takim razie na nowe Dynasty Warriors, które również ma porzucić zamknięte areny na rzecz otwartych światów.
Toukiden 2 nie jest grą wybitną, ale to za to na pewno można ją pochwalić to znaczny krok na przód w porównaniu do poprzedniej części. Nowe elementy tchnęły w serię nowe życie i spokojnie mogą jej przysporzyć kolejne rzesze fanów. Oczywiście tytuł nie jest pozbawiony wad. Najbardziej przeszkadzała mi w nim lokalizacja. Fani japońskich produkcji od lat walczyli, by były one wydawane z lokalizacją kinową, ale w Toukidenie 2 nie do końca się to sprawdza. Poruszając się z drużyną często słychać zapytania czy docinki od innych członków drużyny – niestety nie są one podpisane, a co za tym idzie nie wiemy, co się dzieje. Nie dziwię się, że grach, gdzie na ekranie dużo się dzieje nie wszystko jest podpisane – wtedy zamiast grać tylko byśmy czytali. Denerwuje mnie, gdy słyszę pojedyncze słowa i nie wiem, co znaczą i czy może nie są jednak ważne. Myślę, że wydawca mógłby zadbać o pełne tłumaczenie lub dodać opcjonalny dubbing. Oprawa graficzna również nie powala, ale jestem w stanie przymknąć na to oko, biorąc pod uwagę ogrom mapy i fakt, że gra została stworzona również z myślą o przenośnej PS Vita. Muzyka, która przygrywa w trakcie niestety nie zapada w ucho, ale też nie przeszkadza na tyle by ją wyłączyć i zastąpić własnym podkładem.
Jeśli lubicie polowania na wielkie potwory, brakuje Wam porządnego MonHuna na konsoli stacjonarnej lub dawno wymaksowaliście God Eatera – Toukiden 2 to tytuł w 100% dla Was. Jeśli znacie inne dokonania Omega Force i macie ochotę zaryzykować by sprawdzić jak poradzili sobie poza musou – zachęcam, bo sprawdzić warto. Tym nieprzekonanym do japońskich produkcji graczom polecam sprawdzić demo, które możecie nieodpłatnie pobrać na PSNie, akurat pozwoli wyrobić sobie zdanie. Wszystko, czego dokonacie w demie spokojnie będzie przeniesione do pełnej gry, jeśli zdecydujecie się ją nabyć cyfrowo lub w pudełku. Szczerze polecam sprawdzić ten tytuł, bo twórcy stworzyli naprawdę przyzwoity kawałek fabuły okraszony wartką akcją, ciekawym systemem i taką ilością treści, że można się spokojnie zanurzyć na setki godzin.
Ocena portalu: 7.5
Grę dostarczył wydawca – Koei Tecmo Europe
Dodaj komentarz