Studio Tequilla Works zabiera nas do świata zgoła innego od ich poprzedniego dzieła – Deadlight. RiME już na pierwszy rzut oka jest bardziej kolorowe. Czy twórcy czują się równie dobrze w pastelowym uniwersum jak w mrocznym, ponurym świecie? Tego dowiecie się z recenzji, do której lektury zapraszam.
W RiME gracze wcielają się w młodego chłopca. Poznajemy go na plaży, na której budzi się, nie wiedząc, co się z nim stało. Niedługo po przebudzeniu odnajduje on tajemniczy klucz, który umożliwia mu sterowanie środowiskiem i czasem. Nie są nam jednak znane pobudki bohatera do działania. Muszę przyznać, że nie wiedziałem, jaki sens ma moja przygoda, nie widziałem podstaw ku jakiemukolwiek działaniu z mojej strony. To spory minus, bowiem brak należytej argumentacji poczynań potrafi skutecznie zniechęcić graczy do dalszej rozgrywki. Tym bardziej, że w RiME wszystkiego dowiadujemy się metodą prób i błędów – w grze brak jakiegokolwiek wskaźnika celu, czy minimapy.
Rozgrywka potrafi jednak wciągnąć, gdy przymkniemy oko na niedopracowanie zarysu fabularnego. Zadania są na ogół proste, ale niekiedy odnalezienie rozwiązania zagadki potrafi na chwilę zatrzymać. Rozwiązania zazwyczaj dzielą się na kilka rodzajów: wciśnięcie przełącznika, dopasowanie kształtu portalu i przesuwanie obiektów. O ile te ostatnie nie są niczym nowym dla gatunku gier platformowych, o tyle warto chwilę poświęcić pierwszym dwóm składowym rozgrywki. Wciskanie przełącznika odbywa się przez umieszczenie na nim elementu skalnego albo… krzyknięcie. Tak, dobrze przeczytaliście. Nasz podopieczny potrafi krzyknąć, uaktywniając przyciski, zapalając pochodnie, czy aktywując kule soniczne. Wystarczy nacisnąć kółko na padzie, a bohater wyda z siebie krótki okrzyk. Kolejnym sposobem radzenia sobie z przeszkodami i otwierania nowych przejść jest dopasowywanie kształtów portali prowadzących do nowych lokacji. Co pewien czas będziemy musieli zajrzeć przez specjalne soczewki, podświetlające na żółto części bram portali. Musimy wtedy tak manewrować gałką analogową, by utworzyć zamkniętą bramę, przez którą przejdziemy później w inne tereny. Mimo ze to prosta zagadka, rozwiązywanie jej sprawiało mi zawsze przyjemność.
Co do warstwy audiowizualnej, to jest oryginalnie. Grafika prezentuje się intrygująco – tła są ciekawie namalowane, a postaci spójne z otoczeniem, jednakże na dłuższą metę wrażenia estetyczne oferowane przez Hiszpanów są męczące dla oczu. Udźwiękowienie nie jest najwyższych lotów. Bardzo często towarzyszy nam cisza przerywana jedynie przez poprawne odgłosy kroków.
Podsumowując, RiME jest produkcją średnio udaną. Pomysł na rozgrywkę to nie wszystko, należałoby zadbać o odpowiednią warstwę dźwiękową i ładniejszy świat. Może wtedy mógłbym z czystym sumieniem polecić zakup gry. Niestety, w obecnej formie mogę go zarekomendować jedynie najbardziej zagorzałym fanom gatunku, którzy nie mają w co grać.
Ocena portalu: 6.0
Dziękujemy firmie Grey Box za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dodaj komentarz