Za nami premiera drugiego dodatku do Call of Duty: Infinite Warfare. Zatem przyjrzyjmy się mu nieco bliżej.
Tradycyjnie, jak każde inne DLC, Continuum to nowa porcja map i nowy tryb Zombie. Standardowo mamy 4 nowe mapy, w tym jedną odświeżoną, pochodzącą z wcześniejszej odsłony Call of Duty, a mianowicie Modern Warfare 2.
Zacznijmy więc od niej. Mowa tutaj o mapie Excess, czyli odrestaurowanej mapie Rust. Tak, dokładnie, to ta, której akcja rozgrywała się na pustyni. W jej nowej wersji zostajemy rzuceni na dach luksusowego apartamentowca w mieście przepełnionym bogactwem. Mamy sporo różnych pomników, wszystko wykonane z dużą dbałością o szczegół. Mapa idealnie nadaje się dla kampiących snajperów jak i graczy lubiących zabawy z shotgunem. Z jednej strony jest sporo otwartych przestrzeni umożliwiających starcia na dystans, a z drugiej wąskie korytarze w sam raz na starcia przy użyciu broni krótkodystansowych. Podobnie jak było w pierwowzorze mamy całe mnóstwo opcji wskoczenia na dachy (tak, w MW2 nie mogliśmy tam ot tak sobie wskoczyć, ale wspiąć się) i stamtąd kontrolowania całej rozgrywki. Dzięki dużo większej dynamice gry w Infinite Warfare, mapa Excess (dawniej Rust) stała się nieco bardziej grywalna i mniej frustrująca.
Na drugi ogień idzie kolejna mapa: Turista. Akcja rozgrywa się w zaawansowanym technologicznie ośrodku, który mieści się w szkielecie obcego stwora. Mapa jest bardzo wyrazista, dominuje biel, możemy podziwiać piękne widoczki zarówno te poza mapą jak i w jej centrum. Ośrodek otaczają skały porośnięte dziką roślinnością, a gdzieś po środku płynie potok u szczytu którego znajduje się wodospad. Turista to chyba jedna z przyjemniejszych map, które znajdują się w bibliotece Infinite Warfare zarówno pod względem estetycznym jak i gameplayowym. Jej trójliniowy układ pozwala na grę na kilka różnych sposobów.
Trzecia mapa z dodatku Continuum, to Archive. Mnie osobiście średnio przypadła do gustu. Akcja rozgrywa się w post – futurystycznej galerii sztuki. Z jednej strony mamy tutaj sporo ciasnych korytarzy umożliwiających ostrzał na krótki i średni dystans, a z drugiej dużą otwartą przestrzeń wokół galerii, gdzie pole do popisu mają dalekodystansowcy. Zdecydowanie brakuje tutaj elementu wykończeniowego. Obszar wokół budynku przepełnia pustka, o której ciężko nie wspomnieć. W budynku mamy kawiarnię, jest kasa biletowa no i oczywiście dzieła sztuki. Elementem rozpoznawczym mapy jest głowa rekina znajdująca się zaraz na wejściu.
Ostatnia już mapa DLC, to Scrap. Miejscem zabawy jest porzucone księżycowe złomowisko. Mamy tutaj różne ciężkie sprzęty, dźwigi, koparki, jakieś wysięgniki, a nawet urządzenie mielące. Trzeba uważać, aby przypadkowo tam nie wskoczyć, bo można w głupi sposób stracić życie. Mamy tutaj miejsca umożliwiające bieganie po ścianach a właściwie po suficie, głową w dół. To chyba jedyny element charakterystyczny dla tej mapy. Ogólnie nie ma tutaj niczego ciekawego. Duża otwarta przestrzeń, każdy skok trzeba dwa razy przemyśleć zanim się go wykona. Delikatne wzniesienie się ponad niewielkie przeszkody może oznaczać wysunięcie się wprost pod celownik przeciwnika.
Standardowo nowe DLC, to także nowy rozdział Zombie. W „Drace w Shaolin” przenosimy się do lat 70-tych. Mnie Shaolin kojarzy się wyłącznie z klasztorem znanym z filmów z Bruce`m Lee i całą masą walk wręcz przy użyciu pięści i srogich kopniaków. Także i tutaj w trybie Zombie będziemy mogli pochwalić się swoimi umiejętnościami Kung Fu i zaprezentować jeden z czterech stylów. Nie zabrakło rzecz jasna Drogi Smoka, a testować, uwierzcie, jest na czym.
Podsumowując, nowe DLC to kolejne kilka godzin zabawy. Mapy zdecydowanie uprzyjemnią grę starym weteranom, znudzonym już dotychczasową pulą plansz Infinite Warfare, a wbijanie kolejnych prestiży będzie teraz dużo ciekawszym zajęciem. Osoby, które preferują strzelanie do nieumarłych także otrzymują solidny, nowy rozdział Zombiaków. Nic, tylko brać.
Ocena Portalu: 8
DLC Continuum dostarczył wydawca gry: Activision.
Dodaj komentarz