Zapoczątkowany w 1988 roku na konsoli NES cykl Blaster Master po raz kolejny powraca na ekrany konsol. Przygotowana przez studio Inti Creates produkcja trafiła na Nintendo 3DS oraz Nintendo Switch.
Blaster Master Zero jest grą łączącą w sobie dwuwymiarową platformówkę z prostą strzelanką. Fabuła opowiada o Jasonie, który poszukuje tajemniczą istotę. Przypominające żabę stworzenie posiada ciekawą umiejętność, pozwalającą mu podróżować między wymiarami. W celu wykonania naszego zadania będziemy przemierzać różnorodne poziomy, wykorzystując do tego zaawansowany technicznie pojazd.
Podczas zwiedzania poszczególnych etapów akcję obserwujemy z boku, jak w klasycznej, dwuwymiarowej platformówce. W tym trybie tytuł dość mocno przypomina pod względem budowy etapów Metroida. Do podróży po świecie, walki z przeciwnikami oraz pokonywania przeszkód wykorzystujemy pojazd nazwany Sophia III. Na samym początku możemy nim wyłącznie jeździć, skakać i strzelać, podczas gdy w czasie gry otrzymujemy wiele ulepszeń dających nam nowe sposoby na poruszanie się, przykładowo pozwalając nam na krótkotrwale latanie, jazdę po ścianach, czy pływanie pod wodą.
Nie wszędzie dostaniemy się jednak naszym pojazdem i od czasu do czasu musimy go opuścić. W trybie platformowym Jason ma do dyspozycji najprostszą broń, która to nie jest zbyt dobra do walki z przeciwnikami. Zazwyczaj jednak wysiadamy z Sophii III w celu wejścia do małej jaskini, gdzie produkcja zmienia się z platformówki w prostą strzelankę.
Od tego momentu do opuszczenia tej miejscówki rozgrywkę obserwujemy z lotu ptaka, a zestaw dostępnego uzbrojenia znacznie wzrasta. Jason do walki z przeciwnikami ma zarówno prostsze pukawki jak szybki, choć krótkodystansowy Blaster, karabin maszynowy, jak i miotacz płomieni. Niestety, po uzyskaniu dostępu do potężnej broni zwanej Wave wszystkie pozostałe stają się niemal bezużyteczne. Nie dość, że ona szybka, zadaje dużo obrażeń, to dodatkowo potrafi ona przenikać przez ściany i inne przeszkody. Jest to ogromne ułatwienie, dzięki któremu pokonujemy większość wrogów, zanim ci zdążą nas zauważyć.
W obu trybach czasami będziemy musieli zmierzyć się z różnymi bossami. Ich projekty nie są zbyt oryginalne, znajdziemy tutaj takie stwory jak wielki, latający mózg, czy przerośniętego kraba. Każdy z nich ma unikalny wachlarz ataków, który można rozpracować w krótką chwilkę. Przez potężną broń walki z bossami bywają zazwyczaj stanowczo za proste.
Pod względem oprawy audiowizualnej Blaster Master Zero bardzo mocno przypomina NESowy oryginał. Sporą wadą produkcji bywają spore spadki płynności w dalszych etapach, zdarzające się głównie kiedy przybywamy w jaskiniach i na ekranie znajduje się zbyt wielu przeciwników. Szkoda też, że nie wykorzystano w żaden sposób dolnego ekranu. Podczas zabawy wyświetla się na nim wyłącznie logo gry, a dotknięcie jego wyświetla proste menu, które pozwala między innymi zapisać stan rozgrywki.
Blaster Master Zero jest dość unikatową grą, łączącą w sobie przyjemną platformówkę oraz prostą strzelankę. Choć przyjemna oprawa audiowizualna i ciekawy projekt poziomów zachęcają do wielogodzinnego zwiedzania sporych etapów, niski poziom trudności powoduje, że gra szybko zaczyna nudzić przy dłuższych posiedzeniach.
Dodaj komentarz