Chciałbym się z wami podzielić w niniejszym felietonie moimi rozterkami, związanymi z zapowiedzią przez Nintendo swojej nowej konsoli – Switch. Jeśli chcecie wiedzieć więcej o samym sprzęcie to gorąco zachęcam was do poczytania materiałów na naszej stronie TUTAJ oraz TU. Jeśli już jednak wiecie co i jak, to zapraszam do dalszego czytania.
Na wstępie muszę zaznaczyć, że nigdy nie miałem sprzętu Nintendo. Nie jest to chyba jakiś szok dla czytelników. Ilu z was go posiada? No właśnie. Konsola Japończyków jest stosunkowo słabo popularna w Europie, a tym bardziej w Polsce. Wiąże się to z kilkoma faktami. Przede wszystkim tragicznym marketingiem firmy. Nie jest tajemnicą, że „N” kładzie duży nacisk na Japonię oraz Amerykę Północną (USA oraz Kanada). W tych regionach Nintendo jest bardzo popularne. Ale jak ma zyskać większą popularność w krajach EU skoro reklama jest tutaj praktycznie nieobecna? Słyszeliście kiedyś o jakichś promocjach? Drugą sprawą (mocno wynikającą z pierwszego problemu) jest to, że pierwszym wyborem graczy jest jednak Playstation/Xbox. To one wyparły Nintendo ze świadomości graczy (w Europie nie było nawet czego wypierać). Firma „hydraulika” jest traktowana jako sprzęt dla dzieci lub dla starszych fanów wychowanych na Mario. W naszym pięknym kraju powyższe problemy są szczególnie odczuwalne. Brak oficjalnej dystrybucji (od niedawna zajmuje się tym czeski ConQuest Entertainment) spowodował, że wiedza o sprzęcie i grach wśród graczy jest znikoma. Z kolei fani świadomi jak świetne gry posiada firma w swoim portfolio rzadko kiedy mogą sobie pozwolić na zakup drugiej konsoli. A przecież później trzeba jeszcze kupować gry. Większość z nas staje wtedy przed wyborem – zakup za ponad 200zł Uncharted 4 lub Bravely Default. Widzicie sami, że trzeba być wielkim fanem gier na konsole „N”, aby wybrać drugą pozycję. Są to tytuły rewelacyjne, jednak specyficzne. Nie każdemu przypadną do gustu. Powiedziałbym nawet, że są to pozycje poza głównym nurtem! Czy to źle? Wręcz przeciwnie! To rewelacja, że oprócz takich pozycji jak wymienione Uncharted, ale także Gears of War czy Foza Horizon są takie jak Pikmin czy Mario Kart. W idealnym świecie mielibyśmy te wszystkie tytuły i bawili się przy nich genialnie. Jednak idealny świat nie istnieje. I najczęściej musimy wybierać pomiędzy byciem w głównym nurcie czy „świecie N”. I ten wybór zwykle pada na Playstation lub Xbox’a.
No dobrze. Wiemy już, że decyzja jest trudna. Jednak przyjmijmy, że już jej dokonaliśmy. Ja osobiście byłem już bardzo blisko zakupu „Big N” w momencie premiery New 3DS. Jednaki powyższe rozterki oraz cały czas pojawiające się plotki o nowej stacjonarnej konsoli, torpedowały ten pomysł. Aż pewnego dnia pojawił się filmik prezentujący Nintendo Switch. Zostałem nim totalnie oczarowany. Połączenie 3DS z grafiką stacjonarnej konsoli. Dywagacje, czy będzie mocniejsza od PS4 oraz XOne nie interesowały mnie kompletnie. Posiadam już konsolę Sony i to ona jest dla mnie dostarczycielem „mainstreamu” oraz hitów AAA. Moje zainteresowanie sprzętem z Kioto wynikało z unikalnych tytułów niedostępnych nigdzie indziej. Skoro wystarczyłby mi do tego 3DS to sprzęt o jednak zdecydowanie mocniejszych parametrach byłby idealny! Do tego cena o której się wtedy plotkowało oscylowała w granicach 1200zł. Przecież to niewiele więcej niż cena New 3DS’a! Podjąłem wtedy decyzję. Stanę się pierwszy raz w historii posiadaczem konsoli Nintendo!
13 stycznia miała miejsce oficjalna prezentacja konsoli. I mój entuzjazm został mocno zachwiany. Przede wszystkim cena. Oficjalna wynosi $299. Pierwszy strzał w pysk to fakt, że Japończycy nie byli łaskawi podać ceny w euro. Mamy sobie sami sprawdzić u lokalnych dystrybutorów. Także jeśli chodzi o zmianę podejścia do naszego kontynentu to możemy już o tym zapomnieć. Wracając do ceny – widać, że sklepy w UK oraz Niemczech sprzedają ją w granicach 1400zł. W naszym kraju plotki mówią o 1499zł… Do tego dochodzą ceny gier na poziomie 250zł (jak na PS4 oraz XOne), cena np. Pro Controller’a to 319zł (nieoficjalnie). Przypomnę, że np. Dualshock 4 to 229zł. Konsola jest słabsza od obecnej generacji (o PS4 Pro i zbliżającym się Scorpio nie wspominając), a będzie droższa w zakupie od PS4 Slim oraz Xbox One S! Na dodatek zapowiedzi zbliżających się gier także nie urwały (d…) głowy. Fakt, że The Legend of Zelda Breath of the Wild pojawi się na premierę 3 marca to genialna sprawa, ale potem? Mario Kart 8 Deluxe pod koniec kwietnia. Nowe Mario Odyssey to koniec roku, Splatoon 2 – wakacje. Xenoblade Chronicles 2 także koniec roku. Na dodatek, aby uniknąć porażki Wii U, Switch miał być mocno wspierany przez studia 3rd party. I co otrzymujemy? Zapowiedź Fify. Kiedyś. NBA 2K18. Kiedyś. Jest zapowiedź Skyrima. Także bez żadnej daty premiery. I wygląda sporo słabiej niż wersja remastered na PS4 oraz XOne. A gdzie Ubisoft, który miał tak mocno wspierać Switch? Gdyby potwierdziła się plotka o Beyond Good and Evil 2… Wszystko wskazuje na to, że znów będzie to konsola tylko dla fanów. Oczywiście jest wsparcie od Square Enix, Sudy oraz Atlusa. Ale ponownie firma zamyka się na specyficzne grono fanów.
Jak więc wygląda moja decyzja z zakupem? No cóż. Tak jak pisałem, mnie przekonują właśnie te specyficzne tytuły. Mario, nowa Zelda, doskonałe jRPG’i. To dla nich chciałem kupić 3DS’a. I one pokażą się także na Switch. Jednak wysokie ceny są odstraszające. A przecież to PS4 jest moją główną konsolą. Myślę jednak, że jestem w stanie ograniczyć gry AAA na konsole Sony, aby od czasu do czasu dać się wyszaleć w Mario Kart lub przeżyć świetną przygodę w nowym Fire Emblem – 3 marca zaznaczam w kalendarzu na czerwono. Czy wy także jesteście w stanie ponieść takie wyrzeczenie? A może Switch będzie waszym pierwszym wyborem?
W 100% zgodzę się z Twoją opinią na temat sytuacji Nintendo w Polsce. Nie mogę jednak powiedzieć by podobnie było w całej Europie. W Niemczech, UK czy Francji Nintendo jest obecna na rynku i ma się całkiem dobrze. Sprzęt ten jest obecny w świadomości graczy i nie ma żadnych problemów z jego dostępnością. Sytuacja w Polsce jest jaka jest, bo ma na nią wpływ mnóstwo czynników. Nie oszukujmy się – jednym z nich jest historia. Kiedy nasi sąsiedzi zza Odry bawili się na Nintendo Entertainment System u nas panował jeszcze na dobre komunizm. Nie było mowy o ściągnięciu tego sprzętu do sklepów, Dopiero w latach 90’tych polscy gracze mogli poznać Mario, Linka i spółkę, ale tylko dzięki pirackiemu Pegazusowi. To nie wyrobiło u nas sentymentu do marki, który obecny jest na zachodzie i w Japonii. W świadomości wielu graczy w Polsce Mario nie do końca jest powiązany z Nintendo. Brak wsparcia Nintendo przez kolejne lata tylko potęgował stagnację i braki w rozpoznawalności tej marki. Mimo iż różni dystrybutorzy próbowali to nigdy nie udało się u nas osiągnąć tego, co w innych krajach. W Polsce Nintendo wciąż pozostaje ciekawostką dla największych fanów i bardzo ciężko będzie to zmienić.