Kolejny rok powoli się kończy, więc przyszedł czas podsumowań. Patrząc na cały 2016 rok, u SONY działo się bardzo dużo. Zarówno jeśli chodzi o sprzęt, jak i gry. Dostaliśmy wirtualną rzeczywistość i dwie nowe wersje konsoli. Postaram się poniżej w kilku słowach opisać co działo się w obozie Sony. Nie skupiałem się na chronologicznym przedstawieniu, także mogą być rozbieżności.
Zacznę od gier. Myślałem, że było mniej, a jednak trochę ich Sony wydało. Zaczęło się odświeżonym hitem z PlayStation Vita, mianowicie Gravity Rush Remastered. Niestety gra na przenośnej konsoli nie osiągnęła spodziewanego sukcesu. Podjęto też decyzję, że kontynuacja pojawi się tylko na PS4, dlatego mogliśmy się spodziewać odświeżenia Gravity Rush na stacjonarną konsolę firmy. Trzeba było zaprezentować przygody Kat szerszej publiczności przed premierą drugiej części, która już jest na horyzoncie. Kolejnym tytułem jest MLB 16: The Show, czyli mało popularny u nas baseball od ekipy z Sony San Diego. Warto wspomnieć, że był to ostatni baseball z serii na PS3 i pierwszy który nie pojawił się na przenośnej konsoli. Kolejną grą była prawdziwa perełka, remake gry Ratchet & Clank. Kolorowa przygoda dwóch zwariowanych bohaterów, pełna akcji i śrubek. Dostaliśmy w niej początek historii naszego duetu, a całości towarzyszył kinowy film. Jeszcze przez lata będzie to wzór dla innych deweloperów jak przywracać do życia stare marki. Kolejnym tytułem jest gra która, była na deskach kreślarskich przez prawie dekadę. Miała pojawić się na poprzedniej generacji, zaistniała się dopiero teraz, ale najważniejsze, że jest z nami. Możemy zagłębić się w kolejną wyjątkową produkcję spod klawiatury Fumito Uedy. Tym razem wcielimy się w chłopca, który poznaje uroczego pso-gryfo-kota zwanego Trico i wspólnie będą przemierzać baśniową krainę w The Last Guardian. Na zakończenie zostawiłem najgłośniejszą grę Sony tego roku, czyli Uncharted 4: Kres Złodzieja. Wyczekiwane zwieńczenie historii naszego sympatycznego archeologa-demolki. Tu nie dostaliśmy żadnych półśrodków, przemierzamy kawał świata, poznajemy losy brata naszego głównego bohatera; masa akcji, doskonałe zwieńczenie historii. Wszystko okraszone miażdżącą grafiką i fantastyczną muzyką. Za kilka lat to nadal będzie jedna z najlepiej wspominanych gier 2016 roku. Mam nadzieję, że obok Ratcheta & Clanka. W pudełkach mogliśmy nabyć jeszcze No Man’s Sky, z którym wiązane były duże nadzieje, ale niestety wiemy jak się to wszystko skończyło.
Oczywiście Sony żyje nie tylko wydaniami pudełkowymi. W PlayStation Store też od czasu do czasu potrafi pojawić się dobry tytuł. W tym roku na pewno szkoda ominąć nową grę studia Housemarque, ojców Super Stardust, czyli Alienation. Sam muszę nadrobić ten tytuł, bo to, co widziałem i czytałem na jego temat przemawia jednoznacznie, że trzeba zagrać. Masa broni, umiejętności, wrogów i gratów do zbierania, totalna anihilacja. Warto dodać, że gra dostała lokalny co-op w aktualizacji. Kolejnym tytułem, który chciałbym wyróżnić jest Bound. Wyjątkowa gra naszego rodzimego studia Plastic, będąca wizualną podróżą przez surrealistyczny świat. Pokonujemy go bardzo płynnie i z pełną gracją naszą tancerką. Niecodzienne doznanie, widziałem tylko fragment i wiem, że koniecznie muszę zobaczyć całość. Na PS4 powrócił też jeden w głośniejszych exów poprzedniczki, czyli Heavy Rain (Beyond: Two Souls wyszło w 2015 roku) w remasterze. Jeśli ktoś nie miał okazji sprawdzić, nadal warto. zwłaszcza dla zniecierpliwionych czekaniem na Detroit: Become Human. Zaliczyliśmy też powrót z lat Amigowych za sprawą Shadow of the Beast. Staroszkolna masakra z masą ciosów i rozbudowanym systemem walki, coś dla starszych graczy. Dostaliśmy też grę free2play Kill Strain, drużynową strzelaninę z asymetryczną rozgrywką dla trzech drużyn z widokiem z góry. Zestawienie zakończę prawdziwym oryginałem – The Tomorrow Children. Sowiecki klimat, zbieranie zasobów, budowanie miasta, wszystko wraz z innymi ludźmi przez sieć. Na domiar wszystkiego są tam jeszcze potwory.
Poza grami 2016 rok przyniósł nam wirtualną rzeczywistość od Sony, czyli Playstation VR. Sam sprzęt jest najtańszym zestawem aktualnie dostępnym na rynku, jednocześnie zapewniającym wrażenia na poziomie tych dostępnych na komputerach. Do wyboru mamy masę gier, zarówno tych stworzonych z myślą o VR, jak i takich, które zostały do tego przystosowane, jak choćby wspomniane Bound, czy Driveclub VR. Biblioteka gier to już grube dziesiątki tytułów, a z każdym tygodniem pojawiają się kolejne. Z produkcji, które wydało Sony w tym roku można wymienić Here They Lie, Hustle Kings VR, RIGS: Mechanized Combat League, The Playroom VR, PlayStation VR Worlds, Super Stardust Ultra VR, Until Dawn: Rush of Blood. Pojawiła się też masa mniejszych gier w PlayStation Store, jak i większych tytułów innych wydawców.
Kolejnym dużym punktem w kalendarzu 2016 roku były premiery PlayStation 4 Slim i PlayStation 4 Pro. Pierwsza konsola to nowa wersja premierowego modelu PS4. Druga natomiast to jego mocniejsza wersja. Nastał taki moment w ósmej generacji, że postanowiono wydać lepszą wersję istniejącego sprzętu. Wspiera on obsługę telewizorów 4K i technologię HDR. Wiele gier dostaje teraz specjalne ustawienia graficzne korzystające z dodatkowej mocy. Gracze posiadający telewizory fullHD i użytkownicy PlayStation VR też zobaczą różnicę. Slim był naturalną kontynuacją polityki sprzętowej, Pro jest ciekawym eksperymentem i dopóki na tym nie stracą użytkownicy podstawowych wersji, możemy tylko zyskać.
Przez cały 2016 rok mieliśmy też okazję doświadczyć kilku konferencji, targów i eventów związanych z grami. Nie chcę tu robić ogromnej listy tytułów, które zostały zapowiedziane. Są też cały czas rozwijane usługi jak PS Plus, gdzie nadal mamy po dwie gry miesięcznie na PS3, PS4 i PSV, co może się w kolejnych latach zmienić na rzecz VR. Można by też napisać o masie tytułów innych wydawców, mniej lub bardziej związanych z działaniami Sony, jak umowy na wcześniejszą zawartość np. w Call of Duty. Oczywiście żal tych przesuniętych gier, bo mieliśmy w tym roku zakosztować tak oczekiwanych tytułów jak GT Sport, czy Horizon: Zero Dawn. Ale nie ma co się smucić, bo kończy się dobry rok i mam nadzieję, że kolejny nie będzie gorszy.
Dodaj komentarz