Gears of War, to obok Halo największa marka Microsoftu. Wspominam o tym, dlatego, że te dwie serie są do siebie bliźniaczo podobne. Oto bowiem w obu przypadkach po latach marki zostały przekazane w nowe ręce, które na nowej generacji wyprodukowały najpierw Remaster (Halo The Master Chief Collection i Gears of War Ultimate Edition), a dopiero później kolejną odsłonę. Halo 5 bardzo mi się podobało. Jak będzie w czwartą odsłoną Gears of War?
Nie będę w ogóle ukrywał, że jestem olbrzymim fanem cyklu. Na każdą odsłonę serii czekałem z wypiekami na twarzy i nie inaczej było tym razem. Moja wiara w możliwości The Coalition była spora, gdyż przekonałem się o tym grając w wspomniany Remaster pierwszej części, jak i w tryb Beta GoW4. Teraz mogę powiedzieć, że dali sobie radę, ale wszystko po kolei.
Zacznijmy od fabuły. Ta rozgrywa się 25 lat po wydarzeniach w Gears of War 3. Pokierujemy tym razem postacią młodego chłopaka o imieniu James Fenix, synem Marcusa. Przez całą podróż towarzyszą mu jego przyjaciele – Kait i Del. Jeśli jednak tęsknicie za starym zespołem to mam dobrą wiadomość – pojawiają się i oni. Sam Marcus towarzyszy nam przez dużą część naszych przygód.
Historia jest dość ciekawa, chociaż cierpi na syndrom pierwszej części trylogii. To znaczy, że zakończenie jest otwarte i zostawia nas w samym środku historii. Oczywiście zakończenie np. pierwszego Gears of War też było otwarte, niemniej jednak było bardziej zamknięte niż tutaj. Mnie osobiście to nie przeszkadza, nie mogę doczekać się kolejnej odsłony cyklu, ale wiem że znajdą się malkontenci, którym będzie to przeszkadzać.
Pod względem historii nowe Gearsy przypominają mi film Dzień Niepodległości Odrodzenie. W takim sensie, że tam również po wielu latach nowe postaci występują jednocześnie ze starszymi. I podobnie jak w filmie nowe pokolenie blednie przy Jeffie Goldblumie czy Billu Pullmanie, tak tutaj JD i spółka nie są aż tak wyraziści jak Marcus, Baird czy Cole. James, Kait i Del to fajne postaci z ciekawymi charakterami, ale jak tylko na ekranie pojawia się ktokolwiek z oryginalnego zespołu to widać, sporą różnicę. Nie jest może bardzo źle, ale liczę na to, że w kolejnych odsłonach postaci te nabiorą więcej charakteru.
Sama kampania składa się z 5 rozdziałów i genialnego prologu, który jest świetnym podsumowaniem tego, co działo się w świecie Gears of War wcześniej. Sam klimat gry mocno różni się pomiędzy rozdziałami. Świat Sery zmienił się przez 25 lat od czasu wojny z Szarańczą. Początkowe rozdziały to zupełnie inny, nieznany wcześniej klimat i paleta barw. Mamy tutaj dużo jasnego światła i kolorów. Na początku przyjdzie nam też walczyć z robotami! Tak jest – gra o masakrowaniu przeciwników piłą mechaniczną każe nam na początku strzelać do robotów. Ale spokojnie, to co tygryski lubią najbardziej też się tutaj znajdzie. W połowie gry zamiast z robotami walczymy z rojem – zupełnie nowymi przeciwnikami.
Przeciwnicy różnią się wyglądem od szarańczy, ale ich funkcje są podobne. Zamiast Tickerów mamy tutaj robotyczne, wybuchające kulki. Rolę Wretchów przejęły Juvie. Praktycznie każda z jednostek Szarańczy ma tutaj swój odpowiednik. Różnorodność nowych przeciwników jest spora, chociaż wydaje mi się, że Szarańcza jednak była trochę lepsza. Szkoda też, że walki jednocześnie z robotami i rojem dostępne są jedynie w trybie hordy.
Kampania jest różnorodna i zawiera kilka odskoczni od standardowego strzelania zza osłony. Przez chwilę pojeździmy na motorze, innym razem przejedziemy się w górę szybu kopalni na linie. Raz na jakiś czas twórcy wprowadzają jakąś nowość, która urozmaica rozgrywkę.
Całą kampanię da się przejść pojedynczo lub ze znajomym. I to nawet na jednej kanapie! Kiedy inne gry rezygnują z lokalnej rozgrywki Gears of War daje nam taką możliwość. Szkoda tylko, że kampania online nie jest dostępna dla 4 graczy, jak to było w GoW3.
Sama mechanika gry wygląda identycznie jak w poprzednich odsłonach, ale doszło kilka nowości. Jeśli jesteśmy przyklejeni do murku i po drugiej jego stronie pojawi się przeciwnik to możemy go wciągnąć na swoją stronę i dobić nożem. To ciekawe urozmaicenie, przez które trzeba uważać podchodząc do przeszkody.
Gears of War to też oczywiście olbrzymi tryb wieloosobowy. Sam na multiplayerze Gears of War 3 spędziłem ponad 100 godzin i seria ta zawsze była dla mnie pod tym względem najlepsza. Po rozegraniu kilkudziesięciu meczy wiem, że spędzę tutaj mnóstwo czasu. Dostępne są wszystkie klasyczne tryby, ale dochodzi też nowy – Zbijak. W tym trybie odrodzenia dostępne są tylko po zabiciu przeciwnika z przeciwnej drużyny.
Mapy w grze prezentują ten sam styl co zawsze – są zazwyczaj skonstruowane na zasadzie lustrzanego odbicia z najmocniejszymi broniami umieszczonymi na środku mapy.
Gra bez najmniejszych problemów szybko łączyła mnie z innymi graczami, nawet pomimo tego, że grałem przed premierą. Gra się swobodnie i przyjemnie. Gears of War, w przeciwieństwie do innych strzelanek, koncentruje się na umiejętnościach graczy. Dodano tutaj co prawda plagę dzisiejszych gier – czyli mikropłatności, ale za nie kupujemy pakiety dodające skórki czy specjalne wyzwania. Po spełnieniu danego wyzwania (np. zabij 10 przeciwników nożem, zdobądź 200 punktów w trybie Król Wzgórza) dostajemy dodatkowe doświadczenie. Na szczęście doświadczenie nie wpływa na nasze umiejętności czy dostępne bronie. Każdy gracz rozpoczyna mecz z takim samym wyborem broni. Mocniejsze spluwy dostępne są na mapach i to po nie trzeba się udać. Tutaj liczą się refleks i umiejętności. Nie ma żadnych specjalnych mocy czy zrzucania bomby atomowej na mapę.
Jak już wspominałem wcześniej, tryb wieloosobowy Gears of War 3 pochłonął sporo godzin z mojego życia i nie żałuję ani jednej sekundy. Mogę z całą stanowczością napisać, że Gears of War 4 jest pod tym względem równie dobre. Chociaż dziś mam już dużo mniej czasu na granie, to sądzę że zimowe wieczory umilać mi będzie właśnie multiplayer tej gry.
Ostatnim do omówienia jest legendarny tryb hordy. To właśnie w Gears of War 2 wprowadziło ten tryb, który z miejsca stał się hitem wśród graczy. Genialny pomysł w ma tutaj swoje rozwinięcie. W poprzedniej części mogliśmy stawiać osłony, zasieki czy wieżyczki, ale jedynie w z góry wyznaczonych pozycjach. Teraz twórcy dają nam do dyspozycji mobilną stację, którą możemy w dowolnym miejscu mapy rozstawić i układać w okół niej elementy systemu obronnego.
Czeka nas 50 fal przeciwników. Każda coraz trudniejsza. Przy dobrym składzie można się naprawdę nieźle bawić. Niestety przy graniu z losowymi graczami z internetu bardzo ciężko się zgrać. To zdecydowanie najlepszy tryb do zabawy ze znajomymi. Kiedy każdy ma słuchawki i może się komunikować z resztą drużyny.
Seria Gears of War od zawsze była wyznacznikiem jakości grafiki. To ona na poprzedniej generacji scementowała pozycję Unreal Engine 3. Dzisiaj niestety technologia ta jest mniej popularna, bo wielu twórców stworzyło własne silniki. Nie zmienia to jednak faktu, że Gears of War 4 dzielnie reklamuje Unreal Engine 4 i jest zdecydowanie najładniejszą grą na tym silniku dostępną na rynku. Wszystko wygląda tutaj pięknie. Do gustu przypadła mi też mimika i animacja bohaterów. Wydają się bardziej ludzcy. Są też mniej przypakowani niż wcześniej.
Większa różnorodność otoczenia, więcej kolorów czy ciekawie zaprojektowane mapy sprawiają, że na ten tytuł chce się wciąż patrzeć. A widoczków do podziwiania jest całkiem sporo.
Gears of War 4 jest zdecydowanie w czołówce najładniejszych gier tej generacji. Gra oczywiście wspiera też tryb HDR, ale z powodu braku odpowiedniego sprzętu nie jestem w stanie go ocenić.
Tytuł jest dobrze zoptymalizowany. W kampanii i hordzie trzyma stabilne 30 klatek i nie zauważyłem żadnych spadków. W przypadku trybu rywalizacji liczba klatek zwiększa się do 60.
Gra wspiera funkcję Xbox Play Anywhere. Oznacza to, że kupując cyfrową wersję otrzymujemy wersję na PC i na Xbox One. Możemy bez problemu przenosić stan zapisu pomiędzy nimi.
Tytuł wspiera też cross play pomiędzy PC i konsolą, ale tylko w kampanii i hordzie. Tryb rywalizacji jest osobny dla każdej wersji.
Bez względu na to czy kupimy wersję cyfrową czy fizyczną otrzymamy też dostęp do wszystkich poprzednich odsłon Gears of War dostępnych na Xbox One dzięki wstecznej kompatybilności.
Gears of War 4 to świetna gra. The Coalition udało się stworzyć tytuł równy poprzednikom. Grając w czwórkę nie miałem żadnego przeczucia, że mamy tutaj produkt gorszej jakości. Bawiłem się doskonale grając w Gears of War 4 i wiem, że będę bawił się jeszcze nie jeden raz. A o to właśnie w grach chodzi. Piękna grafika tylko dopełnia to dzieło. Owszem nowe postaci wypadają trochę gorzej niż bohaterowie poprzedników, ale przemawia przeze mnie sentyment.
Gears of War 4 polecam każdemu. Jeśli macie w domu Xboxa One to marsz do sklepu, bo to zdecydowanie jedna z lepszych gier na ten sprzęt. Jest to na tyle dobry tytuł, że gotów jestem polecić wam zakup konsoli tylko dla tej jednej gry. Gorąco polecam, a sam idę dalej grać!
Ocena portalu: 10
Gameplay:
Galeria:
Dodaj komentarz