Rynek konsol na Androidzie jest dość spory. Znajdziemy na nim sporo urządzeń. Parę lat temu wielkim sukcesem na kickstarterze i czymś, co pchnęło crowdfunding naprzód, była zbiórka na konsolę Ouya. Z perspektywy czasu wiemy, że urządzenie było niestety niewypałem. Co się jednak stanie jak za stworzenie konsoli na Androidzie weźmie się duży producent? Jak Nvidia radzi sobie na zupełnie nowych, konsolowych terenach? W dzisiejszym teście chciałbym opisać wam czym Nvidia Shield TV jest, czym zdecydowanie nie jest i dlaczego właśnie to urządzenie zakupiłem dla siebie.
Zacznijmy więc od samego urządzenia. Przychodzi do nasz w bardzo eleganckim pudełku. W środku, oprócz samej konsoli znajdziemy jeszcze zasilacz z wtyczką polską i angielską, kabel HDMI, kabel USB do ładowania kontrolera oraz sam kontroler.
Konsola jest niezwykle mała. W porównaniu do innych urządzeń jest wręcz mikroskopijna. Ale przy tym jest dość ciężka. Na zdjęciach tego nie widać i samemu wydawało mi się, że będzie leciutka niczym piórko, ale po wzięciu jej do ręki trochę się zdziwiłem. Zakrzywione krawędzie nadają konsoli drapieżnego charakteru. Na górze znajdziemy dotykowy przycisk do włączania urządzenia oraz pasek LED, który na zielono świeci kiedy urządzenie jest włączone (jeśli jednak nam to przeszkadza zawsze możemy w opcjach przygasić światło, lub całkowicie je wyłączyć).
Wszystkie porty znajdują się z tyłu urządzenia. Znajdziemy tam port zasilania, gniazdo HDMI 2.0, gigabitowy post ethernet, dwa porty USB 3.0, port micro USB to podłączenia np. do komputera oraz slot na kartę micro SD.
Konsolę stawiamy w pozycji poziomej. Jeśli jednak wolimy postawić ją w pionie to producent sprzedaje osobno podstawkę. Jej koszt to 149 zł.
Kontroler jest duży. W porównaniu do padów od Xboxa One czy PS4 jest wręcz olbrzymi. To wielkie urządzenie, ale na szczęście nie jest ciężkie. Wygodnie leży w dłoniach, chociaż jest dość toporny. Kontroler wyposażony jest w standardowy układ przycisków. Znajdziemy też dwa bumpery i dwa spusty. Pomiędzy nimi znajdziemy też port micro USB do ładowania kontrolera oraz port Jack 3.5mm do podłączenia słuchawek. Na górze kontrolera znajdziemy 4 dotykowe przyciski. Służą one do minimalizowania aplikacji, przejścia w tył czy włączenia mikrofonu w celu wyszukiwania głosowego. Na dole kontrolera, pod gałkami znajdziemy małą płytkę służącą za gładzik do operowania kursorem myszki oraz dwa przyciski do zmiany głośności. Jeśli nasze urządzenie wspiera HDMI CEC to możemy nawet za ich pomocą zmieniać głośność np. w telewizorze czy amplitunerze. Bardzo wygodne.
Kontroler wyjęty z pudełka był całkowicie rozładowany. Pierwsze ładowanie trwało dość długo a przez kilka pierwszych godzin użytkowania konsoli za każdym razem jak odłączyłem kabel na moment otrzymywałem komunikat, że bateria jest bliska wyczerpaniu. Niestety nie mamy w systemie żadnej podręcznej ikony symbolizującej stan baterii. Trzeba zaglądać do ustawień aby się tego dowiedzieć.
Kontrolerem sterujemy konsolą, ale jeśli wolimy tradycyjnego pilota to firma udostępnia odpowiednie urządzenie za 239 zł. Pilot nie udostępnia żadnych dodatkowych opcji, bo wszystko co możemy za jego pomocą zrobić można też uzyskać za pomocą Pada. Pilot jest po prostu mniejszy i bardziej praktyczny. Jest też dobrą opcją dla tych członków rodziny, którzy chcieliby korzystać z multimediów na konsoli, ale nie do końca przekonani są co do kontrolera.
Kable dołączone do zestawu są dobrej jakości. Szkoda tylko, że kabel HDMI jest raczej krótki. Jeśli nasz telewizor wisi na ścianie to prawdopodobnie będziemy musieli wyposażyć się w dłuższy. Z kolei kabel USB do ładowania kontrolera ma w sobie świetny patent. Na obu końcówkach naklejona jest ikona kontrolera, która informuje nas którą stroną podłączyć kabel do gniazda! Nigdy więcej przekładania kabla aby poprawnie podłączyć go do portu.
Urządzenie możemy kupić w dwóch wersjach. Podstawowa ma wbudowane 16GB pamięci wewnętrznej. Droższa wersja Pro daje nam dysk 500GB. Jednak nie warto w ogóle kupować wersji droższej. Różnica w cenie wynosi 400 złotych, a urządzenie zaktualizowane jest do najnowszego Androida 6.0, przez co możemy podłączyć do konsoli pendrive, dysk USB czy kartę pamięci i wykorzystać ją jako pamięć wewnętrzną. To prosty proces, ale skutkuje tym, że takiego pendrive’a czy dysku nie użyjemy w innym urządzeniu. Dzięki temu jednak możemy za 250 złotych kupić zewnętrzny dysk 1TB i używać go jako pamięci wewnętrznej i instalować na nim wszystkie gry i aplikacje.
Bez względu na to, którą wersję urządzenia kupimy wszystkie mają wbudowany ten sam procesor Tegra X1 oraz 3 GB ramu. Obie konsole są też zdolne wyświetlać obraz w rozdzielczości 4K z HDR. Zastosowane podzespoły sprawiają, że urządzenie jest niezwykle wydajne, ale jak to się przekłada na gry opisze w dalszej części recenzji. Najpierw chciałbym skupić się na samym systemie i aspekcie multimedialnym.
Konsola wykorzystuje najnowszą wersję 6.0 systemu Android w wersji TV. Google w przypadku systemu na telewizory jest trochę bardziej restrykcyjne niż w przypadku systemu na telefony. Producenci nie mają takiej dowolności w instalowaniu skórek czy własnych nakładek. Doświadczenie z obsługi Android TV wygląda mniej więcej tak samo bez względu na posiadane przez nas urządzenie. System Android TV dostępny jest np. na telewizorach Sony czy Philips.
Interfejs systemu podzielony jest na kilka poziomych list. Na samej górze znajdziemy listę proponowanych materiałów. Znajdziemy tam podpowiedzi z Youtube, Twitch czy Spotify. Zobaczymy tam też ostatnio odtwarzane filmy.
Niżej dostępna jest lista aplikacji Nvidia, o których później. Poniżej kolejna lista przedstawia zainstalowane na konsoli gry. Kolejny pasek kwadratowych ikon to aplikacje.
Na samym dole mamy zaś ustawienia.
Tak samo jak na telefonie, na Android TV mamy dostęp do sklepu Play, z którego możemy pobierać aplikacje. Niestety nie wszystkie programy są dostępne. Twórcy muszą przygotować specjalną wersję aplikacji, która współpracować będzie z pilotem. Najważniejsze serwisy jednak są. Znajdziemy aplikację Youtube, Netflix, Vevo czy Spotify i Google Play Music. Niestety brakuje polskich aplikacji. Próżno szukać TVN Playera czy iPli. To wielki błąd i nie jestem w stanie zrozumieć czemu aplikacji nie ma. Tym bardziej, że system dostępny jest na telewizorach bardzo popularnych u nas marek. Parę lat temu TVN czy Polsat nie miały problemów ze stworzeniem aplikacji na zamknięte systemy Samsunga, Panasonica czy właśnie Sony, a teraz na otwartym Android TV nie? Nie rozumiem tego.
Pałną listę aplikacji dostępnych na platformę Android TV znajdziecie tutaj.
Oprócz aplikacji do oglądania zawartości internetowych mamy też dostęp do odtwarzaczy multimediów. Zarówno VLC jak i MX Player dostępne są na Android TV, więc bez najmniejszych problemów odtworzymy multimedia i to nawet z napisami. Dostępne są też menadżery zawartości, aplikacje z wiadomościami (chociaż znowu – brakuje polskich serwisów).
Jest też aplikacja Plex, która na Nvidia Shield oferuje dużo więcej możliwości niż na innych urządzeniach. Przyznam się wam, że to właśnie Plex był jednym z czynników, które zdecydowały o tym, że zakupiłem to urządzenie. W największym skrócie Plex to oprogramowanie do zarządzania domową biblioteką multimediów. Aby system odpowiednio działał musimy uruchomić specjalny serwer, np. na naszym komputerze. Oprogramowanie Plex będzie analizować zawartość wskazanych folderów i grupować je, abyśmy mogli je odtwarzać na innych urządzeniach w domu. Każdy film uzupełniony jest informacjami ściągniętymi z internetu. Dostajemy więc nie tylko okładkę filmu, ale informacje o aktorach, opis fabuły itd. Możemy w łatwy sposób szukać konkretnego filmu, wyszukiwać po aktorach, reżyserach itd. Plex to bardzo ciekawe narzędzie, o którym mógłbym pisać i pisać, ale nie po to jest ta recenzja. Po więcej informacji odsyłam tutaj.
Tym czym Nvidia Shield TV różni się od innych urządzeń z Plexem jest to, że może służyć nie tylko jako odtwarzacz zawartości z naszego serwera, ale może sama być też serwerem. Po poprawnym ustawieni całości urządzenie może zbierać i przesyłać nasze multimedia na ekran telewizora, komputera, tabletu czy telefonu. W ten sposób małe, kompaktowe urządzenie może zastąpić domowy serwer Plex. Urządzenie jest na tyle wydajne, że bez problemu obsłuży nawet 2-3 strumienie wideo jednocześnie. Jeśli podobnie jak ja jesteście wielbicielami Plexa, to Nvidia Shield jest urządzeniem dla was.
Konsola wyposażona jest w wyszukiwanie głosowe. Przyciskając jeden przycisk na padzie, lub pilocie możemy wypowiedzieć jakąs frazę a urządzenie wyszuka nam informacje na ten temat w internecie. Możemy wyszukiwać filmy w Google Play Movies, sprawdzać pogodę czy szukać filmów na Youtube. Działa to poprawnie i nie miewałem problemów z wykrywaniem tego co chciałem powiedzieć.
Ostatnią rzeczą, o której chciałbym wspomnieć jest usługa Google Cast. Jeśli tylko uruchomimy na naszym telefonie lub tablecie aplikację, która wspiera tą technologię, to za naciśnięciem jednego przycisku możemy przesłać obraz z Youtube czy Netflixa na ekran telewizora. Działa to nawet, jeśli danej aplikacji nie mamy zainstalowanej na konsoli. Liczba serwisów wspierających Google Cast robi wrażenie, ale znowu – brakuje tutaj polskich dostawców treści. Nie będę jeszcze raz pisał jak bardzo jest to dla mnie niezrozumiałe… Ale można to w łatwy sposób obejść. Jeśli mamy na komputerze zainstalowaną przeglądarkę Google Chrome to, korzystając z Google Cast, możemy przesyłać na telewizor zawartość otwartej zakładki. Bez problemu możemy zatem uruchomić na telewizorze dowolne wideo z stron internetowych.
Na koniec pozostaje mi tylko wspomnieć, że to wciąż jest Android, więc zdażyło się, że system mi się zawiesił czy jakaś aplikacja się wysypała. Bolączki, z którymi na codzień borykają się posiadacze telefonów pojawiają się też i na telewizorze. Niestety niektóre gry przycinały mi się czy wręcz zawieszały kompletnie(chociaż tutaj winna może być używana przeze mnie karta pamięci, na której przechowywane były niektóre dane). Czasem też aplikacje uruchamiały się bez dźwięku, ale ponowne uruchomienie rozwiązywało ten problem.
No właśnie – gry. Przejdźmy teraz do nich, wszak Nvidia Shield TV to właśnie konsola do gier. Na urządzeniu możemy uruchomić trzy rodzaje gier.
Pierwsze, co najbardziej oczywiste, to gry z sklepu Google Play. Androidowe gry na telewizorze? To możliwe, ale niestety jest tutaj pełno ograniczeń. Przede wszystkim urządzenie oficjalnie wspiera garstka gier dostępnych w sklepie Google. Baldurs Gate EE, Ice Wind Dale EE, Temple Run, Angry Birds Go, Titan Quest, Lara Croft Go, Hitman Go, Deus Ex Go to tylko niektóre z tytułów, w które NIE zagramy na Android TV. Całe szczęście, że chociaż wszystkie części GTA, Bards Tale, Goat Simulator, KOTOR czy Duck Tales Remastered działają. Jakość gier dostępnych na Android TV jest różna, ale wiedzą to wszyscy posiadacze smartfonów. Przez większość czasu niestety nasz kontroler jest niewykorzystany, bo wiele gier używa jednego góra dwóch przycisków. Pełne mapowanie kontrolera dostępne jest właściwie tylko w większych tytułach.
Gra się dość przyjemnie, chociaż ciężko mówić tutaj o dobrej oprawie graficznej. Coś, co wygląda fajnie na 4-5 calowym ekranie rozciągnięte do 40 cali nie robi już takiego wrażenia. Porównania do PS4 czy Xboxa One nie ma. Ba, nawet gry na Xbox 360 i PS3 wyglądają lepiej. Gry można nawet i w 4k odtworzyć, ale nie będzie to wyglądało dobrze.
Nvidia zadbała też o dostarczenie odpowiednich gier na wyłączność dla swoich urządzeń. W ten sposób możemy zagrać np. w Portala, Half Life 2 z dodatkami, Borderlands 2 czy The Talos Principle. Niestety ceny niektórych gier są niedorzeczne i taniej kupimy je na PC czy dowolną konsolę.
Bardzo fajnie, że wiele gier wspiera system Google Play Games. Dzięki temu nie tylko zdobędziemy osiągnięcia, ale też zsynchronizujemy nasze stany zapisu z chmurą, co pozwoli kontynuować rozgrywkę na telefonie. Warto też pochwalić Google za to, że przeglądając sklep Play na konsoli nie znajdziemy w nim rzeczy, które z urządzeniem są niekompatybilne (czego nie można powiedzieć o różnych wymysłach innych producentów – tak, patrzę na ciebie Steam OS). Jeśli zaś kupujemy aplikację przez stronę WWW to przy każdym programie mamy informacje czy jest on kompatybilny z Shield TV. Nie ma więc możliwości by kupić grę, która nie będzie działać z naszą konsolą.
Uprzedzając pytania – tak, na urządzeniu da się zainstalować aplikację Amazon czy Humble Bundle, więc jeśli macie gry działające z kontrolerem to możecie je sobie pobrać.
Podsumowując kwestię gier androidowych – niestety nie jest to spełnienie marzeń hardcorowego gracza. Dostępne na platformie gry to w większości proste produkcje. Większość wartych uwagi gier albo na Android TV nie działa, albo jest dostępne w takiej cenie, że dużo taniej wyjdzie kupić wersję na inną platformę. Tak naprawdę gry oferowane na tym systemie podobać będą się głównie niedzielnym graczom, którzy lubią pograć od czasu do czasu na telefonie. Niektóre tytuły nawet wspierają rozgrywkę wieloosobową. Niestety nie jest to żadna poważna alternatywa dla konsol Sony, Microsoftu czy Nintendo. Może jak więcej gier dostępnych będzie na Android TV, ale na teraz jest to mizerna ilość i jakość.
Jeśli ciekawi jesteście co dokładnie jest dostępne na konsoli to Nvidia oferuje szczegóły na swojej stronie.
Jak prezentuje się system i kilka przykładowych gier zobaczycie na tym filmie. Niezamierzenie też udało mi się nagrać jak kilka gier się zawiesiło.
Ale na szczęśnie nie jesteśmy skazani tylko i wyłącznie na gry ze sklepu Play. Nvidia Shield TV pozwala nam też streamować gry z naszego domowego komputera (oczywiście wyposażonego w odpowiednią kartę graficzną on Nvidii). Niestety ponieważ mój domowy komputer nie jest kompatybilny nie miałem jak tej funkcji przetestować. Zakładam jednak, że działa ona tak samo jak Remote Play czy Xbox Game Streaming. Jest to oczywiście świetna opcja dla osób, które chciałyby pograć na dużym ekranie telewizora w gry ze swojego komputera, który np. stoi w innym pokoju. Na rynku jest wiele alternatyw. Za połowę ceny Shield TV można np. kupić Steam Link z kontrolerem, ale na tym urządzeniu odtworzymy tylko gry z biblioteki Steam. Shield TV pozwala uruchamiać też inne produkcje. Streamowanie gier w lokalnej sieci to oczywiście fajna funkcja, ale trzeba pamiętać, że Shield TV służy tu tylko do wyświetlania obrazu. Całość generowana jest na naszym PC, więc jakość gier zależeć będzie tylko i wyłącznie od posiadanego przez nas sprzętu. Bez mocnej karty graficznej nie pomalujesz.
Ostatnią opcją dla graczy jest GeForce Now – usługa streamowania gier z internetu. Na samym początku trzeba powiedzieć jasno, że do działania tej usługi wymagane jest szybkie połączenie z internetem. GeForce Now pozwala uruchamiać gry w 1080p i 60 klatkach na sekundę, ale wymaga to szybkiego łącza. Ja ze swoim mizernym 8Mb/s byłem w stanie uruchomić usługę, ale o komfortowym graniu nie było mowy. Tak naprawdę ledwo łapałem się na minimalne wymagania. Parafrazując pewien znany tytuł filmu z Tommy Lee Jones – to nie jest usługa dla ludzi z wolnym internetem. Nie jest ona też za darmo. Nvidia co prawda daje nam 90 dniowy okres próbny, ale po jego skończeniu płacić będziemy 9,99 euro miesięcznie. W ramach abonamentu dostajemy dostęp do około 60 tytułów. Znajdziemy tam raczej starsze gry, jak chociażby Batman Arkham Asylum, City i Origins, LEGO Batman, Tomb Radier, Saints Row IV, Zaginięcie Ethana Cartera czy Sleeping Dogs.
Są też gry nowsze, jak chociażby nasz wyśmienity Wiedźmin 3, Mad Max, Metro Redux ale dostęp do nich jest dodatkowo płatny. Całe szczęście, że płacąc 40 euro za grę dostajemy też klucz Steam/GOG. Problem polega na tym, że aby cieszyć się osobno płatną grą z GeFroce Now i tak musimy opłacać podstawowy abonament.
GeForce Now nazywane jest czasem Netflixem dla graczy, ale niestety tak nie jest. Dostęp do gier jest słaby. W ramach abonamentu otrzymujemy jedynie około 60, nie najnowszych gier. Oczywiście Nvidia będzie stale poszerzać katalog dostępnych gier, ale niemniej jednak dobitnie pokazuje to, że usługa jest raczej skierowana do niedzielnych graczy, którzy żadnej innej konsoli czy komputera w domu nie mają. Wtedy rzeczywiście jest to ciekawa opcja. Za 10 euro miesięcznie otrzymujemy dostęp do ciekawej biblioteki tytułów, w które warto zagrać. Jeśli natomiast mamy te gry na innej platformie to wartość dodana GeFroce Now jest niestety znikoma.
Jak sprawuje się usługa w praktyce możecie zobaczyć na tym filmie.
W ten sposób dotarliśmy do końca testu konsoli. Mam nadzieję, że po moim tekście wiecie już czym to urządzenie jest i czym nie jest. W mojej ocenie najlepiej nadaje się do domów, w których nie ma innej konsoli. Jeśli lubicie proste gry z telefonów, to Shield TV powinno was zadowolić. W połączeniu z GeForce Now jest to naprawdę ciekawa alternatywa dla niedzielnych graczy. Z drugiej strony wysoka cena 899 zł (1299 za wersję Pro) raczej odstrasza. Za takie pieniądze spokojnie kupimy używaną PS4 lub Xboxa One, a jak dobrze poszukamy to dopłacając trochę pieniędzy kupimy nową sztukę. Oczywiście urządzenia te nie będą wyświetlać obrazu w 4K, ale z drugiej strony Shield TV generuje gorszej jakości grafikę. Ja urządzenie kupiłem głównie z myślą o aplikacji Plex i ewentualne pogranie w gry z Androida. Jedno jest pewne – Nvidia Shield TV to zdecydowanie najlepsza konsola z Androidem na rynku, ale czy jest urządzeniem dla was? Mam nadzieję, że teraz już wiecie.