No to mamy zwieńczenie historii.
Trzeci epizod zatytułowany „What we deserve” nie jest bezpośrednią kontynuacją epizodu drugiego. Najpierw mamy okazję przyjrzeć się wydarzeniom sprzed dwóch lat, a dopiero później jest powrót do właściwej akcji. Przez wszystkie trzy odcinki miałam niezłomne wrażenie, że wszystkie podejmowane przeze mnie wybory nie mają żadnego wpływu na przebieg historii. Co prawda nie podjęłam się ponownego przejścia epizodu drugiego, w którym decydujemy czy zabić Randalla czy nie, ale wydaje mi się, że i to nie miałoby większego znaczenia.
Ostatni epizod stanowi całkiem dobre zwieńczenie historii. Nareszcie dowiadujemy się, co właściwie wydarzyło się w życiu Michonne, dlaczego cierpi i co ją boli. Ponownie poznajemy ją z jeszcze innej, już trzeciej strony. Tym razem okazuje się, że główna bohaterka ma w głębi duszy bardzo dobre serce, jest wrażliwa i opiekuńcza. Podejmuje całe mnóstwo rozmów na różne tematy. Stara się uspokoić swój zespół, tłumaczyć im okropny bieg historii. Wydarzenia z przeszłości bardzo mocno odbiły się na jej psychice. Ma bardzo dobre podejście do dzieci, wie jak do nich dotrzeć i jak postąpić, aby nikogo nie urazić. Staje się matką wszystkich i strażniczką domowego ogniska. Nie bez powodu wielokrotnie pojawiają się opcje dialogowe: „Ochronię Cię”.
Szkoda, że przez całą mini-serię możemy tylko i wyłącznie „zaopiekować się” Michonne. Każda inna postać ma drugoplanową rolę i nie mamy żadnej możliwości poznać ją bliżej. Trochę szkoda, bo możliwość utożsamiania się z bohaterami jest według mnie bardzo istotną kwestią każdej produkcji.
W tym odcinku, a właściwie i w całej grze brakowało mi walk z zombiakami, czyli czegoś co jest z jednej strony motywem przewodnim The Walking Dead. Jednak rozumiem też zamysł twórców, którzy chcieli pokazać nam coś innego. Seria z Michonne, to historia o silnej kobiecie z miękkim sercem i nie mogącej uporać się ze swoją przeszłością. Świat opanowany przez trupy staje się jednym wielkim cmentarzyskiem. Walka o przetrwanie ludzi, którzy ocaleli jest mordercza i śmiertelna w skutkach. Zamiast współpracować, wszyscy podzieleni są na grupy, tworzą obozy i są gotowi wyniszczać siebie nawzajem.
Podsumowując The Walking Dead: Michonne stanowi ciekawą przerwę między sezonami The Walking Dead. Zakończenie nie jest jednak na tyle satysfakcjonujące, aby móc zachwycać się nad tym tytułem przez dłuższy okres czasu.
Grę do recenzji dostarczył: Telltale Games.
Dodaj komentarz