Oryginalny Shadow Complex ukazał się w 2009 roku i był tytułem ekskluzywnym dla Xbox 360. Przyznam się, że jako posiadacz PS3 zazdrościłem właścicielom konsoli ze stajni Microsoftu tego tytułu. Epic postanowiło jednak zrobić nam prezent (przecież na pewno nie chodziło o zarobienie pieniędzy…) i wydało odświeżoną wersję gry zarówno na Xbox One i PC, jak i na PS4.
Fabuła produkcji nie jest skomplikowana (mimo że jest powiązana z powieściami Orsona Scott Carda). Nasz bohater, Jason Fleming, wraz ze swoją dziewczyną Clair wybierają się na wycieczkę po górach. Niestety zostaje ona porwana przez uzbrojonych terrorystów z tajemniczej organizacji, której kompleks militarny znajduje się we wspomnianych górach. Jason rusza jej na ratunek, ponieważ przez przypadek jest byłym żołnierzem. Jeśli dodacie do tego, że ta tajemnicza organizacja chce zniszczyć Stany Zjednoczone (zabijając prezydenta), to szybko zauważycie, że to nie fabuła jest główną siłą tej gry.
Co nią jest wyjaśnię za chwilę. Aby to zrobić, muszę wspomnieć Wam, że pozycja jest klasycznym przykładem labiryntówki czyli metroidvani. Nazwa ta pochodzi od największych klasyków tego gatunku, czyli serii Metroid oraz Castlevani. Przemierzamy więc tytułowy kompleks za pomocą mapy zbudowanej z kwadratów. Dzięki niej łatwo znajdziemy drogę do aktualnego celu (droga jest zaznaczona) i nie zgubimy w labiryncie pomieszczeń oraz korytarzy. Budowa gier tego typu oznacza, że przemieszczamy się większość czasu po tych samych lokacjach (backtracking). Jak wygląda to w praktyce? Dostajemy się z punktu A do punktu B. Następnie musimy udać się do punktu C, jednak aby to zrobić, wracamy tą samą trasą z punktu A do B. Aby nie było to śmiertelnie nudne, dobra labiryntówka musi posiadać bardziej lub mniej poukrywane skróty. Większość z nich oparta jest na nowych umiejętnościach lub broniach, które zdobywamy w trakcie zabawy. W Shadow Complex odnajdujemy dodatki do broni – granaty, rakiety, pianka (dzięki której unieruchomimy urządzenia), czy linka z hakiem. Tego, gdzie możemy użyć danej broni dowiemy się dzięki latarce. Po podświetleniu danego obiektu świeci się on różnymi kolorami w zależności od potrzebnej broni (np. czerwony to rakiety, zielony – granaty). Dodajmy do tego jeszcze zbroję, którą rozbudowujemy o nowe właściwości (szybkie bieganie, możliwość podlatywania). W trakcie rozgrywki nasza postać zbiera doświadczenie, dzięki czemu zwiększa się jej celność, wytrzymałość itp. Działa to jednak automatycznie i nie mamy na to żadnego wpływu. Szkoda.
W grze postacią Jasona sterujemy lewą gałką pada, a prawą celujemy bronią. Możemy także skakać. Tytuł jest w 2,5D co oznacza, że mimo pozornego przemieszczania się tylko w lewo i prawo często dzieje się coś w głębi ekranu, np. pojawiają się tam przeciwnicy. W takim wypadku bohater sam celuje w dane miejsce.
Przemierzanie bazy, mimo ciągłego backtrackingu, jest naprawdę przyjemne. Dzięki nowym skrótom oraz bardzo soczystemu strzelaniu do wrogów nie czujemy znużenia. Grafika robi bardzo dobre wrażenie. Pozycja została przeniesiona z silnika Unreal Engine 3 na wersję 4 i widać to na pierwszy rzut oka. Muzyka potrafi momentami nadać klimat rozgrywce jednak w większości czasu to strzelanie jest jedynym dźwiękiem który usłyszycie. Nowe bronie oraz umiejętności zdobywamy sukcesywnie, także w momencie kiedy czujecie, że przydałoby się coś nowego, to możecie być pewni, że lada moment otrzymacie nową zabawkę. Klika razy w trakcie gry zdarzają się sekcje w pełnym 3D. Stajemy wtedy przed działkiem i prujemy do hordy przeciwników. Miły dodatek.
Niestety mimo nowego silnika animacja postaci jest kiepska (szczególnie pływanie to jakiś dramat). Efekt szmacianej lalki na ogół budzi śmiech i zażenowanie. Obiekty często przenikają przez siebie. Zdarzało mi się „przykleić” lub zaciąć w różnych przedmiotach lub ścianach – jednak na całe szczęście zawsze udawało się wydostać. O ile grafika jest przyzwoita, tak sam kompleks, po którym cały czas się przemieszczamy jest mało ciekawy, a większość pomieszczeń bardzo podobna. Mógłbym się także przyczepić do walk z bossami. Mogłyby być bardziej urozmaicone. Nie dość, że jest to zawsze mech, to sama walka ogranicza się do najprostszego strzelania. Zero główkowania. Zero taktyki.
Mimo tego w Shadow Complex Remastered grało mi się bardzo dobrze. Rozgrywka jest satysfakcjonująca. Nowe umiejętności naprawdę uatrakcyjniają zabawę. Mnóstwo ukrytych przedmiotów (głównie zwiększających ilość dodatkowych pocisków jak granaty i rakiety) sprawia, że będziecie lizać wszystkie ściany, wielokrotnie przemierzając wszystkie zakamarki bazy. Fabuła to dobrych kilka godzin rozrywki, a do tego dodajmy 4 tryby trudności oraz dodatkowe wyzwania jako osobną pozycję w menu głównym. Zdecydowanie polecam ten tytuł wszystkim fanom metroidvanii, ale nie tylko!
Dziękujemy za dostarczenie gry do recenzji firmie Epic Games.