Milestone to takie brzydkie kaczątko wśród deweloperów robiących gry wyścigowe. Ich gry są albo złe, albo co najwyżej średnie. Jedną z największych zalet produkcji tego studia są licencję m.in: MotoGP, MXGP, nawet RIDE miało licencjonowane motocykle. Do niedawna Włosi mieli także licencję na rajdy WRC, ale po wielu negatywnych opiniach Big Ben Interactive zabrało im prawa do tej marki.
I wygląda na to, że to było dobre posuniecie. Recenzowany Sebastein Loeb Rally Evo nie posiada żadnych licencji WRC, ale jak już się domyślacie będzie to gra, która będzie opowiadać o karierze słynnego mistrza zawodów WRC. Jest oczywiście specjalny tryb nazwany „Loeb Experience” w którym powtórzymy najważniejsze i najciekawsze odcinki rajdowe w których dominował tytułowy bohater.
Zaczniemy od debiutu Loeba w krajowych wyścigach rajdowych, następnie zostaniemy Mistrzem Francji, nastepnie odwzorujemy najciekawsze odcinki rajdowe w klasie WRC, w której przez dziewięć lat Loeb dominował. Całość kończy próba czasowa na Pikes Peak, której rekord także należy do Loeba, a ustanowił go w 2013 roku. Są to najbardziej legendarne zawody na świecie, pierwszy wyścig na górę, której trasa liczy 19,98 km i 156 zakrętów odbył się w 1916 roku.
Oprócz Loeb Experience mamy jeszcze standardowy tryb kariery, który mocno przypomina zawody z Gran Turismo, czy nawet Driveclub. Na początku tworzymy zespół, wybiaramy nazwę kolor kasku i kombinezonu oraz mam skromny edytor kalkomanii. Menu mamy kafelkowe, a w nim mamy kilkanaście zawodów, do których możemy przystąpić rajdówkami z konkretnych klas, a tych jest naprawdę sporo. Szczególnie cieszy mnie duża liczba klasyków, w tym wiele takich legend jak: Mini Cooper S z 64’, Lancia Stratos 77’. Jest grupa B, a w niej słynne Audi Sport Quattro 84’ i Lancia Delta 85’. Jest piękne Subaru impreza z 95, 2003 i 2008, czy kosmicznie wyglądająca Toyota Celica z 92’. Nowoczesne rajdówki także są obecne, ale są to głównie modela z roku 2013 jak VW Polo R, Fiest RS, no i słynna rajdówka Loeba – Citroen DS3. Nowe auta kupujemy za kredyty, które wygrywamy w zawodach (pojedynczy odcinek, head to head, drift i Rally Cross). Auta możemy także wygrać w dość trudnych wyzwaniach nazwanych „Loeb Events”. Oprócz kariery mamy oczywiście tryb dla wielu graczy, gdzie ścigamy się z duchami na pojedynczych odcinkach lub rywalizujemy z 4 innymi graczami w wyścigach Rally Cross.
Rally Cross jest trybem, którego mogło nam brakować w innych grach rajdowych. W SL Rally Evo mamy pięć torów do dyspozycji. Są to wyścigi szutrowo-asfaltowe, które odbywają się na krótkich, zamkniętych torach. Zawody te są mocno kolizyjne, niestety w grze ten aspekt został mocno przesadzony. Czasem wystarczy tylko lekko uderzyć w inny pojazd, aby ten zaczął nienaturalnie dachować. Nie mniej rywalizacja w tych zawodach przynosi duża dawkę adrenaliny.
Natomiast rajdów jest tylko osiem, ale za to są wszystkie najważniejsze, czyli zaśnieżona Szwecja, spalony słońcem rajd Meksyku i Australii, leśny rajd Finlandii oraz błotnista Wielka Brytania. Do tego jeszcze rajd Francji, Monte Carlo i Włoch. Odcinków nie ma dużo, ale rekompensuje to ich długość.
W końcu model jazdy jest zadowalający w grze od Milestone, niektórym przyjdzie pewnie trudno w to uwierzyć, ale tak jest. Prowadzenie rajdówek, to w końcu czysta przyjemność. Grając na kierownicy czułem naprawdę ogromną przyjemność z jazdy. Żadnych dziwny poślizgów, latania na boki, auta trzymają się bardzo dobrze drogi. Oczywiście trochę walki będzie z klasykami, ale i jazda nimi to sama przyjemność. Podoba mnie się także efekt odwzorowanej prędkości. Poziom trudności w grze również został odpowiednio wyważony, domyślnie gramy na średnim, który pozwala nam tylko na kilka drobnych błędów. Jednak, gdy popełnimy większy błąd, to możemy skorzystać z opcji cofania czasu, co stało się już standardem w większości gier wyścigowych. Osobiście jestem przeciwnikiem tego typu zabiegów, mając kilka powtórek jedziemy bardziej niebezpiecznie, mniej ostrożnie i nie szanujemy ani auta, ani drogi. Starajmy się być jak prawdziwi kierowcy, którzy mają tylko jedną szansę pokonania odcinka.
Opawa wizualna, to dalej najbiedniejsza strona gier Milestone. Drugi plan wygląda tragicznie, kibice na trasie, wyglądają jak manekiny, które poruszają się jeszcze gorzej niż wyglądają. Wszelkiego rodzaju drzewa, czy krzewy dalej są kanciaste. Auta wyglądają poprawnie, ale na obecnych konsolach widzieliśmy już lepiej dopieszczone modele. System zniszczeń dalej jest harmonijkowy, a zniszczone auta na mecie często wyglądają jak genetycznie zmodyfikowane zwierzęta. Także z lusterkami bocznymi możemy dać sobie spokój, obraz jest często dziwnie zmodyfikowany, zdarzało się, że nawet krajobraz miałem tam do góry nogami. Na szczęście od strony dźwiękowej jest wszystko popranie, dźwięk silników brzmi naprawdę dobrze. Pamiętacie długi czas ładowania w RIDE? w SL Rally Evo jest jeszcze gorzej… Pojedynczy odcinek wczytuje się 40 sekund, a wyścig Rally Cross aż… minutę i 45 sekund – katastrofa.
Na koniec warto odnotować, że gra jest w pełnej polskiej wersji językowej. Mamy pilota, który wydaje wyraźne komendy po polsku. Lektor także tłumaczysz wszystko, to co mówi do nas Sebastian Loeb oraz opisy trybów gry, czy klas samochodów. Oczywiście w grze jest samouczek, który pomoże niedoświadczonym graczom zrozumieć polecenia pilota i opisy tras.
SL Rally Evo mogę już uznać za produkcje z górnej półki dla fanów wyścigów, Włosi mieli świetny pomysł na grę, który zrealizowali bardzo dobrze. Współpraca z Mistrzem Świata WRC okazała się strzałem w dziesiątkę. W końcu model jazdy jest satysfakcjonujący, trasy ciekawe a dobór modeli aut bardzo różnorodny. Gramy po prostu to, co chcemy, masz ochotę na Rally Cross, grasz Rally Cross, masz ochotę na śnieżny odcinek w Dacii Delta, nie ma problemu. Takich fajnych wariantów jest bardzo wiele. Ogromna ilość zawodów w karierze oraz wyzwaniach Loeba sprawi, że będzie to gra na wiele godzin dla fanów rajdów.
Grę do recenzji udostępnił wydawca cdp.pl
opcja cofania czasu hahahahaha, co za kretyn to wymyślił, to nie mam pojęcia, może w ogóle niech gra się sama przejdzie a my sobie posiedzimy i popatrzymy na ekran TV
ja wiem że ta opcja często w grach jest mało przydatna, ale kto w ogóle pozwala by coś takiego było w grze
to wyróżnia prawdziwą grę wyścigową od popierdółek, nawet arkadowy Drive Club nie ma tego gówna
dobrze że wychodzi Dirt Rally, to zdmuchnie tego crapa z powierzchni ziemi
a kto każe ci tego używać. Gra jest dla wszystkich, nie każdy musi wymiatać. Sam jesteś jakiś ograniczony umysłowo, bo nie dla każdego perfekcyjna jazda to wszystko, typowy nerd.